Zwrot w sprawie skandalicznego zaniechania policji, przez które w Austrii pochowano Polaka bez wiedzy jego rodziny. Bliscy mieli potężne kłopoty, by odzyskać ciało; ponieśli przy tym również znaczące koszty. Komenda Główna Policji na jesieni umyła ręce i pozostawiła poszkodowaną rodzinę samą sobie. Teraz nowy szef policji szuka możliwości zadośćuczynienia żonie i dzieciom pana Mariusza.

Z informacji, które uzyskał reporter RMF FM, wynika, że p.o. komendanta głównego policji Marek Boroń zlecił urzędnikom Biura Kadr, Szkolenia i Obsługi Prawnej przygotowanie analizy przepisów, na podstawie których można by poszkodowanym wypłacić odszkodowanie i zadośćuczynienie.

Poprzednia ekipa wprawdzie przyznała się do błędu, przeprosiła, ale zaproponowała rodzinie zmarłego zapomogę i podpisanie dokumentu o rezygnacji ze wszelkich roszczeń.

Bliscy pana Mariusza nie przystali na to i wysłali do Komendy Głównej Policji wniosek o odszkodowanie. Chodziło mniej więcej o 50 tys. złotych kosztów poniesionych przez zaniechanie policji. Zażądali też zadośćuczynienia.

W tej sytuacji urzędnicy zerwali kontakt z poszkodowanymi. Od października szefostwo policji milczy, czekając na pozew i sądowe zakończenie sprawy, która do dziś wizerunkowo ciąży całej formacji mundurowej.

Policja nie poinformowała bliskich o śmierci Polaka w Austrii

O tej bulwersującej sprawie jako pierwsi poinformowaliśmy na początku września 2023 roku.

Pan Mariusz, mieszkaniec małopolskiego powiatu bocheńskiego, w maju ub.r. wyjechał do pracy do Wiednia. Kiedy po kilku dniach przestał się odzywać, zaniepokojona rodzina zgłosiła na policję jego zaginięcie. Rozpoczęły się poszukiwania.

Mężczyzna zmarł 24 maja w wyniku wylewu. Komenda Główna Policji otrzymała informację o śmierci Polaka w Austrii 22 czerwca, ale nie powiadomiła od razu rodziny; zrobiła to dopiero 10 sierpnia. Austriacy nie wiedząc, czy rodzina chce ściągnąć ciało zmarłego do Polski, pochowali naszego rodaka na swój koszt.

O szczegółach pochówku rodzina dowiedziała się na własną rękę, bo - jak mówiła dziennikarzowi RMF FM pani Ewelina, córka pana Mariusza - "policja nie była w stanie tego ustalić".

Pani Ewelina przekazała, że polska policja twierdziła, iż informacja o śmierci pana Mariusza "gdzieś tam utkwiła". Funkcjonariusze - jak mówiła - wskazywali na niedokładny przepływ informacji.

Ja tego nie przyjmuję. To jest po prostu coś żałosnego, to jest niedopuszczalne tłumaczenie z ich strony. Mogliby zamilknąć, a nie głupio się tłumaczyć - komentowała.

Opracowanie: