Profilowanie bezrobotnych, premie za osiągane efekty czy specjalne programy dla młodych bezrobotnych i osób 50+. Od dziś te rozwiązania mają funkcjonować dzięki ustawie reformującej urzędy pracy.

Zgłaszający się do urzędu, na podstawie rozmowy, zostanie przydzielony do jednej z trzech grup: pierwsza to osoby aktywnie poszukujące pracy, druga to te, które przez choćby niepełne kwalifikacje od dłuższego czasu nie mogą jej znaleźć, a trzecia to bezrobotni, którzy nie są gotowi do rozmowy o pracę. Po profilowaniu bezrobotny trafi w ręce konkretnego urzędnika - doradcy, który będzie go prowadził przez całą ścieżkę poszukiwania zatrudnienia. Ma to sprawić, że osoba bezrobotna nie będzie odsyłana od jednego urzędnika do kolejnego. Ale już wiadomo, że takich doradców będzie za mało. Jak wylicza Lech Antkowiak, zastępca dyrektora Urzędu Pracy w Warszawie, na jednego doradcę może przypadać nawet 700 osób.

Jego zdaniem najliczniejszą grupę będą stanowić osoby, które ze względu na niedostateczne kwalifikacje czy wykształcenie, nie są w stanie samodzielnie poszukiwać pracy. Mogą oni stanowić nawet 60 proc. wszystkich poszukujących. To są osoby z mniejszymi lub większymi deficytami, które chętnie by weszły na rynek pracy, ale nie spełniają wymaganych przez pracodawców kryteriów. Przykładowo nie znają języków obcych lub mimo skończenia dobrej szkoły nie mają żadnego doświadczenia zawodowego.

Drugą co do liczności będzie grupa "najbardziej oddalona od rynku pracy" - czyli bezrobotni, którzy z perspektywy urzędnika nie są nawet gotowi do rozmowy o pracę. To jest cała ta grupa osób, z którymi bardzo trudno rozmawia się o pracy, jeżeli wcześniej nie rozwiąże się prablemów egzystencjalnych. W ich przypadku konieczna będzie współpraca z ośrodkami pomocy społecznej i teraz będzie to regulowane ustawą - wyjaśnia Antkowiak. Jak wylicza, ta grupa to około 30 proc. wszystkich bezrobotnych.

Najmniej liczna będzie grupa pierwsza, która z perspektywy urzędu jest w stanie samodzielnie poszukiwać pracy. Rejestracja w urzędzie jest im potrzebna przede wszystkim do tego, by mieć ubezpieczenie zdrowotne czy zasiłek. Jednak oni w najmniejszym stopniu muszą korzystać z pomocy doradców. Najczęściej są to osoby, które z różnych powodów straciły pracę, ale cały czas aktywnie i samodzielnie poszukują nowego miejsca zatrudnienia.

Osoba z pierwszej grupy, którą interesować będzie tylko ubezpieczenie, będzie mogła zrezygnować z aktywizacji zawodowej czy pomocy doradcy i stanąć w w kolejce jedynie do specjalnego okienka, w którym złoży jedynie wniosek o ubezpieczenie.

Istotny będzie też wiek bezrobotnego - młode osoby, do 25 roku życia, mają otrzymać od urzędu ofertę pracy, stażu lub podniesiena kwalifikacji w ciągu 4 miesięcy, a nie jak do tej pory w pół roku. Z kolei w przypadku osób 50+ ustawa umożliwia zatrudniającej ich firmie uzyskanie dofinansowania do wynagrodzenia.

Nowością, która może generować problemy w funkcjonowaniu noweli, jest premiowanie urzędników za osiągane przez nich wyniki. Antkowiak przyznaje, że przez ten zapis może dochodzić do nadużyć. Mogą się pojawić takie sytuacje, nazywane przez niektórych "spijaniem śmietany". Urzędnik zainwestuje czas w osobę, która jego zdaniem szybciej znajdzie pracę. A osoba, której trzeba poświęcić więcej czasu zostanie pozostawiona sama sobie.

Lech Antkowiak podkreślał w rozmowie, że zmiany są konieczne, a sama ustawa wprowadza wiele ułatwień. Nie wszystkie jednak od razu mogą zacząć funkcjonować tak, jak zostały zapisane, właśnie ze względu na ograniczoną ilość osób czy funduszy.

Magdalena Gawlik