Do leżącego ciągle w szpitalu Leszka Millera przyjechali wieczorem wiceprzewodniczący partii i jej sekretarz generalny. O konkretach wiadomo niewiele, jasne jest tylko jedno - partyjni bonzowie muszą wymyślić, jak ratować swą organizację.

Spotkanie, jeszcze przed jego rozpoczęciem, owiane było mgłą tajemnicy. Wiceszefowie SLD jak ognia unikali konkretów (prócz leżącej w szpitalu Aleksandry Jakubowskiej – „Lwica lewicy” w ogóle nie rozmawia z dziennikarzami).

O rzeczywistości, społecznej, politycznej i gospodarczej - o tym zamierzał rozmawiać wiceprzewodniczący Krzysztof Janik (o którym nieoficjalnie mówi się, że zostanie nowym szefem klubu parlamentarnego SLD, a fotel ministra w MSWiA zajmie Janusz Zemke).

Może ustalimy jakiś kalendarz? Zasady bliższego się informowania - tak gdybał wiceszef Józef Oleksy. Mazowiecki baron SLD coś jednak wiedział, ale nie chciał powiedzieć: Swoje pomysły dziś przedstawię premierowi.

Pomysły miał też najwyraźniej wiceprzewodniczący Jerzy Szmajdziński. Jak mówił, dla ratowania partii (nieustannie w sondażach pikującej) dopuszcza wszystko. Wszystko, co trzeba. I w decyzjach programowych i w personalnych. Zmian w rządzie też nie wykluczył.

Dziś nie powinno być takiego napięcia decyzyjnego - ripostował gość porannych „Faktów” RMF, wiceszef Andrzej Celiński.

Pewne jest zatem tylko to, że bonzowie SLD przyjechali do SLD-owskiego premiera i że nie jest to spotkanie łatwe i krótkie.

Posłuchaj relacji reportera RMF Jana Mikruty:

23:55