Józef Oleksy w rządzie to „pocałunek śmierci” od Leszka Millera – tak komentowana jest nominacja barona SLD na wicepremiera i szefa MSWiA. Oleksy to główny krytyk Millera, który oferując mu rządowe salony ową krytykę zneutralizuje.

Wojny osobistej z Leszkiem Millerem nigdy nie toczyłem. Różniliśmy się i jeżeli będą sprawy, w których będę miał inne zdanie to będę to mówił - zapewniał w porannych „Faktach” przyszły wicepremier. Mówiąc jednak wprost, mimo współpracy, obaj panowie ledwo się tolerują.

To, co do tej pory Józef Oleksy mówił o mnie i to, co ja mówiłem o Józefie Oleksym naprawdę nie przekroczyło granicy, poza którą współpraca jest niemożliwa - cedzi przez zaciśnięte zęby premier, o którym jeszcze parę dni temu Oleksy mówił, że nie pogodzi funkcji szefa partii i rządu: Problem rezygnacji z jakiejś funkcji nie tyle dotyczy mnie, tylko Józefa Oleksego - dodaje Miller.

Premier bardzo wyraźnie oczekuje, że Oleksy jako członek rządu zrezygnuje ze swojej funkcji w Sejmie i w partii. Innymi słowy: Pazerny Leszek Miller, mściwy Leszek Miller awansował pana Józefa Oleksego, po to żeby pozbył się wszystkich stanowisk. Ja myślę, że to nie jest ten sam Józef Oleksy – ostrzega jednak Izabela Sierakowska.

Józef Oleksy będzie takim samym wicepremierem jak był wiceprzewodniczącym partii – ostrym, krytycznym, przedkładającym swoje rozwiązania i domagającym się ich realizacji - dodaje Sierakowska. Oczywiście nie jest więc prawdą, że wciągając Oleksego do rządu Leszek Miller się go pozbył: Jak to pozbyłem się? Przecież Józef Oleksy nadal żyje - mówi premier.

Przeszłosć ciągnie się za Oleksym

Za Józefem Oleksym "ciągną się" dwa oskarżenia o pracę agenturalną - na rzecz rosyjskiego i peerelowskiego wywiadu. Jedna została już wyjaśniona: Oleksy został oczyszczony z zarzutów współpracy z KGB, jednak druga jeszcze nie została zamknięta. Drugi proces lustracyjny jeszcze toczy się w sądzie. Nowy wicepremier jeszcze co najmniej kilka tygodni będzie tłumaczył się z tych oskarżeń.

Wicepremier w sądzie lustracyjnym na rozprawie powinien stawić się już w najbliższy piątek. Jego proces już miał się kończyć, ale nagle rzecznik interesu publicznego przyniósł do sądu jakieś nowe dowody. Jakie? Tego oczywiście nie wiadomo.

Sąd lustracyjny już cztery lata temu uznał, że Józef Oleksy zataił fakt, że w latach 1970-1978 był tajnym współpracownikiem wywiadu wojskowego PRL. Zachowała się podobno jego teczka personalna. Po apelacji, sąd drugiej instancji uchylił wyrok, sprawa wróciła na wokandę.

Józef Oleksy twierdzi, że nie miał nic wspólnego z wywiadem i był tylko oficerem rezerwy szkolonym na czas zagrożenia wojennego i wykonywał tylko swoją powinność wojskową. Już raz mało brakowało, aby jego proces był przerwany, ponieważ Sejm zmienił ustawę lustracyjną i wyłączył z niej działalność na rzecz wywiadu.

Mówiło się wówczas, że SLD chciało w ten sposób ochronić przed ciąganiem po sądach właśnie Oleksego. Trybunał Konstytucyjny uznał jednak, że nowelizacja jest niezgodna z konstytucją i dlatego proces dalej się toczy.

Toczy się też proces cywilny, który Oleksy wytoczył Andrzejowi Milczanowskiemu – byłemu szefowi MSW. Milczanowski w 1995 roku z trybuny sejmowej oskarżył Oleksego o współpracę z rosyjskim wywiadem. Do dziś tych oskarżeń nie odwołał, choć prokuratura oczyściła Oleksego z zarzutów. Teraz Oleksy pokieruje tym samym resortem co znienawidzony przez niego poprzednik.

18:35