"Frankfurter Allgemeine Zeitung" broni ministra spraw zagranicznych Witolda Waszczykowskiego przed krytyką ze strony niemieckich komentatorów wyśmiewających jego pomysł utworzenia z syryjskich uchodźców wojska do walki z islamistami. "Minister spraw zagranicznych nie powiedział nic prócz zwykłej oczywistości" - komentuje autor tekstu.

"Frankfurter Allgemeine Zeitung" broni ministra spraw zagranicznych Witolda Waszczykowskiego przed krytyką ze strony niemieckich komentatorów wyśmiewających jego pomysł utworzenia z syryjskich uchodźców wojska do walki z islamistami. "Minister spraw zagranicznych nie powiedział nic prócz zwykłej oczywistości" - komentuje autor tekstu.
Witold Waszczykowski /Paweł Supernak /PAP

Autor komentarza opublikowanego dziś na łamach "FAZ" - Konrad Schuller zwraca uwagę, że po zamachach terrorystycznych w Paryżu każdy naród dyskutuje o tym problemie na swój sposób.

Reakcja niemiecka polega na pielęgnowaniu "kultury przyjaznego powitania", co pomaga Niemcom przezwyciężyć dawne zaszłości, Francja woła "obywatele, do broni", Rosja zagłusza ból po utracie imperium za pomocą bomb, a świeżo upieczony polski minister spraw zagranicznych proponuje utworzenie z syryjskich uchodźców wyzwoleńczej armii - wylicza komentator.  

Schuller przypomina fragment niedawnej wypowiedzi Waszczykowskiego, który w jednym z wywiadów pytał, czy młodzi Syryjczycy mają "pić kawę (na bulwarze) Unter den Linden i przypatrywać się" i odpowiedział "nie", gdyż można z nich stworzyć armię, która będzie walczyła o własny kraj.

Schuller pisze, że propozycja szefa polskiej dyplomacji została na Zachodzie wyśmiana. Zdziwienie w krajach sąsiadujących z Polską było tym większe, że minister nie udzielił odpowiedzi na bardziej szczegółowe pytania o to, kto miałby zorganizować taką armię i kto by nią dowodził.

"W Polsce zdziwienie nie było tak duże, a każdy, kto ma chociaż trochę pojęcia o polskiej historii, dobrze rozumie, dlaczego tak było" - pisze niemiecki komentator.

Przypomina, że w minionych 220 latach Polska była przez łącznie 173 lata okupowana przez obce wojska, a całe pokolenia Polaków musiały emigrować. "W polskiej świadomości głęboko zakotwiczona jest myśl, że emigracja jest po to, aby tworzyć armię na obczyźnie" - czytamy w "FAZ".

Schuller przywołuje liczne fakty z historii - począwszy od Legionów polskich pod koniec XVIII wieku, poprzez Wielką Wojnę 1914-1918 aż po II wojnę światową, gdy polskie wojsko walczyło na wszystkich frontach. Wymienia też walki pod Monte Cassino, Władysława Andersa, a także polskie armie idące na Berlin ze Wschodu. Żołnierze tych oddziałów zatknęli na Bramie Brandenburskiej w maju 1945 r. biało-czerwoną flagę - przypomina niemiecki dziennikarz dodając, że właśnie ten epizod został uwieczniony w komunistycznych czasach w legendarnym serialu "Czterej pancerni i pies".  

"Minister spraw zagranicznych nie powiedział nic prócz zwykłej oczywistości" - konkluduje Schuller w komentarzu na łamach "FAZ".

(abs)