Zmarł Jacek Gaworski. Wybitny sportowiec, szermierz florecista odszedł dwa dni przed swoimi 58. urodzinami. Od 21 lat chorował na stwardnienie rozsiane, 13 lat temu zdiagnozowano u niego nowotwór mnogi rdzenia. "Zdjął zbroję, założył skrzydła" - napisała we wzruszającym pożegnalnym poście w mediach społecznościowych jego żona.
Jacek Gaworski zmarł 11 maja 2025, dwa dni przed swoimi 58. urodzinami.
"Po heroicznej walce z chorobą zmarł mój ukochany mąż, Jacek Gaworski. Niewyobrażalnie cierpiał, ale ponad wszystko pragnął żyć" - napisała w mediach społecznościowych żona Jacka Gaworskiego, Elżbieta.
"Był wybitnym sportowcem, szermierzem florecistą - srebrnym medalistą igrzysk w Rio 2016, wielokrotnym medalistą mistrzostw świata i Europy, wielokrotnym złotym medalistą mistrzostw Polski. Przede wszystkim był człowiekiem wielkiego serca i odwagi, który swoją postawą inspirował i wzruszał wielu" - czytamy we wzruszającym wpisie Elżbiety Gaworskiej.
"Był miłością mojego życia. Dziękuję wszystkim, którzy wspierali go przez lata choroby - dzięki Wam do dziś udawało się oszukać śmierć. Wykupiliście dla Jacka bezcenny czas życia, za co na zawsze pozostanę Wam wdzięczna" - podkreśliła żona Gaworskiego.
Jacek Gaworski w 2004 roku dowiedział się, że choruje na stwardnienie rozsiane (SM). "Moje życie przewróciło się do góry nogami. Z aktywnego człowieka, pełnego życia i energii, stałem się nagle osobą, która nie mogła mówić, widzieć ani czuć niczego od pasa w dół, bezwładnie leżącą na szpitalnym łóżku" - czytamy na stronie internetowej Jacka Gaworskiego. Jak pisał, koszty leczenia były ogromne. "Sprzedaliśmy wszystko, co mogło pomóc mi przetrwać, walcząc o każdy kolejny dzień" - opisywał Gaworski.
"W 2012 roku, gdy wydawało się, że nie może być gorzej, los zadał kolejny cios - mnogi nowotwór rdzenia. Złożoność choroby, liczba guzów i zaawansowane SM sprawiły, że leczenie w Polsce stało się niemożliwe, a terapia za granicą kosztowała nas ponad 100 000 euro" - podkreślał.
"W lutym 2022 roku rak ponownie zaatakował, tym razem pozbawiając mnie wzroku w prawym oku i zagrożenie dla lewego stawało się coraz bardziej realne. Lipiec tego samego roku przyniósł kolejną przerażającą diagnozę po serii krwotoków z nosa - czerniak błon śluzowych, jeden z najbardziej złośliwych i nieuchronnych raków. Tylko dzięki zaangażowaniu prywatnej kliniki przeszedłem skomplikowaną operację" - dodawał.
"W 2023 roku rak brutalnie rozszerzył swoje zasięgi do moich kości, wyniszczając mnie od środka. A styczeń 2024 przyniósł wznowienie czerniaka w miejscu pierwotnym, zmuszając mnie do kolejnej radykalnej operacji w prywatnej klinice, ponieważ publiczne systemy zdrowia nie były w stanie sprostać wymaganiom mojego przypadku" - opisywał.
Jacek Gaworski do końca walczył z chorobą. Niestety, 11 maja 2025 roku tę najważniejszą walkę w swoim życiu przegrał.