W lasach można już spotkać pierwsze osoby, które poszukują zrzutów, czyli poroży jelenia. Za duże poroże można dostać nawet dwa tysiące złotych, nic więc dziwnego, że chętnych do zbierania nie brakuje. Leśnicy apelują jednak, aby robić to z głową.

Nadszedł czas, gdy do lasu wyruszają miłośnicy poszukiwania zrzutów. Zrzutem nazywa się porzucone przez samca jeleniowatych poroże. Dzieje się to na przełomie zimy i wiosny. Po co komuś poroże? Część osób traktuje je jako element dekoracyjny, część zbiera, aby potem sprzedać w skupie. Ceny są różne. Za dobrze zachowane poroże, o wadze powyżej ośmiu kilogramów, można otrzymać od dwóch tysięcy złotych wzwyż. Nic więc dziwnego, że chętnych do zbierania zrzutów nie brakuje. Leśnicy przypominają jednak, aby robić to z głową.

Nie ma w tym nic nielegalnego, pod warunkiem, że postępujemy zgodnie z obowiązującym w polskich lasach przepisami. Przepisy mówią wyraźnie, że na przykład zakazem wstępu objęte są uprawy leśne do 4 metrów wysokości. Miejsca oznaczone jako ostoja zwierzyny, źródliska rzek, czy rezerwaty. Zdarzały się w Polsce takie przypadki, że jelenie były celowo płoszone, naganiane w młodnik po to, by zrzuciły szybciej poroże. To jest oczywiście nielegalne, nie można płoszyć zwierzyny - mówi rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Olsztynie Adam Pietrzak.

Leśnicy przypominają, że ostatnie wichury wyrządziły sporo szkód w lasach. W niektórych nadleśnictwach obowiązuje częściowy zakaz wstępu. Poruszanie się po lesie może być niebezpieczne, bo w wielu miejscach wciąż zwisają konary, czy połamane gałęzie. Tylko w województwie warmińsko-mazurskim zniszczonych jest 100 tysięcy m sześc. drewna.