Śledczy z największej krakowskiej prokuratury - Kraków Krowodrza - mogą od przyszłego roku iść na bezterminowy urlop. A to dlatego, że dosłownie nie będą mieli gdzie pracować. Z budynku gdzie urzędują muszą wyprowadzić się końca grudnia. Szanse na wprowadzenie się do nowego lokalu, obiecanego jeszcze przez ministra sprawiedliwości Andrzeja Czumę, są na razie niewielkie.

Śledczy mieli się przenieść do budynku, w którym obecnie mieści się sąd apelacyjny. Ten za 2-3 miesiące rzeczywiście opuści to miejsce, ale szef prokuratury apelacyjnej Artura Wrona powiedział, że nagle sytuacja się zmieniła: Ostatnio otrzymaliśmy informację z sądu apelacyjnego, iż nie jest zainteresowany przekazaniem budynku na rzecz prokuratury. Nie ma w tej chwili żadnego budynku takiego, gdzie można by prokuraturę rejonową przenieść. Pewne jest, że budynek, gdzie teraz jest prokuratura w Krowodrzy musi zostać opuszczony i - co najważniejsze - w budżecie prokuratury nie ma pieniędzy na kupno lub wynajem podobnego obiektu.

Z wypowiedzi przedstawicieli resortu sprawiedliwości wynika, że szansa na lokum dla kilkudziesięciu prokuratorów jest - minister nie odpowiada twardo, że nic się nie da w tej sprawie zrobić. Jednak na razie tylko zastanawia się, jak rozwiązać ten problem. W ostatnim czasie w tej sprawie do ministra Krzysztofa Kwiatkowskiego wpłynęło szereg informacji. W związku z tym postanowił on przyjrzeć się osobiście tej sprawie i w najbliższym czasie o podjętych ewentualnie przez siebie decyzjach państwa poinformuje - wyjaśniała Joanna Dębek z Ministerstwa Sprawiedliwości.