25 lat więzienia, a później 12 lat zakazu zbliżania się do pokrzywdzonej na odległość bliższą niż 100 metrów - to prawomocny wyrok dla 52-letniego mężczyzny, który na korytarzu łódzkiego sądu oblał kobietę kwasem. Od wyroku przysługuje kasacja do Sądu Najwyższego.

25 lat więzienia, a później 12 lat zakazu zbliżania się do pokrzywdzonej na odległość bliższą niż 100 metrów - to prawomocny wyrok dla 52-letniego mężczyzny, który na korytarzu łódzkiego sądu oblał kobietę kwasem. Od wyroku przysługuje kasacja do Sądu Najwyższego.
Do ataku doszło w sądzie w Łodzi /PAP

Kara jest sprawiedliwa, biorąc pod uwagę, co zrobił oskarżony - podkreśla sędzia Izabela Dercz. Premedytacja, działanie ze znacznie wyprzedzonym czasem, przygotowywanie się do zdarzenia, charakter okoliczności tych związanych z miejscem popełnienia czynu, z zuchwałością, bo tak to trzeba określić, która polegała na tym, że czyn został dokonany w publicznym miejscu, w sądzie - uzasadniała sędzia.

Dla pokrzywdzonej ten wyrok jest gwarancją, że będzie mogła spokojnie żyć, że nie będzie czuła się zagrożona przez Roberta W. - mówił pełnomocnik kobiety.

Obrońca rozważa staranie się o kasację wyroku.

52-letni mężczyzna był oskarżony o usiłowanie zabójstwa, trwałe oszpecenie zagrażające życiu oraz gróźb karalnych kierowane wobec kobiety.

Do zdarzenia doszło 22 sierpnia 2016 roku. Tego dnia przed Sądem Rejonowym dla Łodzi-Śródmieścia po raz kolejny miała się odbyć rozprawa przeciwko mężczyźnie oskarżonemu o nękanie obecnie 40-letniej projektantki i modelki. Oskarżony miał umieszczać wpisy i komentarze w internecie, a także wysyłać obraźliwe e-maile, SMS-y i podejmować próby nawiązania połączeń telefonicznych. Pokrzywdzona i oskarżony nie są spokrewnieni, nie łączyły ich także żadne bliższe relacje. Przez pewien czas mieszkali w tej samej okolicy.

Gdy pokrzywdzona w oczekiwaniu na rozpoczęcie rozprawy siedziała na krześle przed salą rozpraw, nieoczekiwanie podszedł do niej oskarżony i oblał jej twarz kwasem siarkowym. Następnie, nic nie mówiąc, zapalił papierosa. Z relacji świadków wynikało, że stwierdził, iż zrobił to, co zaplanował wcześniej, i że to jedna z czterech kar, jakie przewidział dla kobiety.

Kwas siarkowy mężczyzna wniósł do sądu w słoiku po kawie. Substancja spowodowała u kobiety rozległe poparzenia twarzy, oka, klatki piersiowej oraz tułowia. Poszkodowana trafiła do jednego z łódzkich szpitali, a następnie przetransportowano ją do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich.

(mpw)