Chcesz być pewny, że dostaniesz pieniądze za prace na budowie wrocławskiego stadionu - zgłoś nam, że tam pracujesz. Taki apel do podwykonawców mają wrocławscy urzędnicy. To reakcja na finansową wpadkę. Generalny wykonawca zapłacił prawie milion złotych prezesowi firmy, który zniknął z pieniędzmi. Nie zapłacił przedsiębiorcom, których z kolei on zatrudnił.

Miasto prosi teraz, by wszyscy, którzy w jakikolwiek sposób zatrudnieni są na budowie stadionu sprawdzali dla swojego finansowego bezpieczeństwa, czy o tym fakcie powiadomiona jest spółka EURO 2012 we Wrocławiu. Wtedy na pewno będą dużo bezpieczniejsi, będą mogli lepiej dochodzić swoich praw w wypadku takich nieuczciwych zleceniodawców - zapewnia Magdalena Malara.

W piersi bije się generalny wykonawca, który przyznaje, że nie podpisał umowy z nieuczciwym przedsiębiorcą, ale nie było podstawy by mu nie zapłacić. Prace zostały wykonane, faktury wystawione. Zdaniem Jana Wawrzyniaka zawiodły nie procedury, a zaufanie: To jest coś takiego, na co nikt nie wystawia certyfikatu i z czym czasami niestety mamy w życiu do czynienia - powiedział Wawrzyniak.

Firmy, które będą starały się o jakiekolwiek zlecenia dotyczące stadionu, mają być teraz bardzo dokładnie weryfikowane.