Kobieta z kanistrem w ręku pojawiła się przed kancelarią premiera. Chciała spotkać się z Donaldem Tuskiem i porozmawiać z nim o tym, że ktoś kradnie jej dachówki. Rzecznik MSWiA Jacek Dobrzyński przekazał, że kobieta trafiła do szpitala, gdzie pozostanie na obserwacji psychiatrycznej.
Starsza kobieta miała przechadzać się przed południem niedaleko wejścia do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. W ręku trzymała niewielki, 5-litrowy kanister, co wzbudziło podejrzenia służb.
Na miejsce przyjechali strażacy, którzy dokonali rozpoznania chemicznego substancji, co potwierdziło, że w zbiorniku znajdowała się benzyna.
Nie doszło jednak do żadnego groźnego incydentu czy próby podpalenia.
Rzecznik MSWiA Jacek Dobrzyński przekazał RMF FM, że seniorka nie próbowała wedrzeć się do budynku. Potrzebowała za to opieki medycznej i psychiatrycznej.
Została już przetransportowana do szpitala, gdzie pozostanie na obserwacji.
Według rozmówców Wirtualnej Polski kobieta chciała spotkać się z premierem.
Chciała porozmawiać z premierem o tym, że ktoś kradnie jej dachówki - wyjaśniał później na konferencji prasowej Dobrzyński.
Potwierdził też, że w kanistrze było paliwo. Kanister nie był pusty i prawdopodobnie była to benzyna - powiedział.
Rzecznik MSWiA przytoczył dane policji o tym, że w zeszłym roku funkcjonariusze interweniowali ponad 100 tys. razy w związku z incydentami, wywołanymi przez osoby z problemami psychicznymi.


