Nadal nie ma możliwości przesłuchania matki dwóch chłopców z Turzan koło Inowrocławia, których ciała znaleziono w domu w piątek. Kobieta przebywa w szpitalu po zabiegu chirurgicznym - mówi rzeczniczka bydgoskiej prokuratury Agnieszka Adamska-Okońska. Wiele wskazuje na to, że chłopcy zostali zamordowani.

Na miejscu zabezpieczono ostry przedmiot, który mógł być narzędziem zbrodni. Nadal nie możemy przesłuchać matki dzieci i przeprowadzić z nią czynności - z uwagi jej stan. Nie spodziewamy się, że w weekend będzie to możliwe - mówi Adamska-Okońska.

Śledczy nadal zabezpieczają materiał dowodowy. Ma on pomóc zrozumieć okoliczności tragedii i sekwencję zdarzeń.

Przeprowadzono już sekcję zwłok młodszego chłopca. Miał on na ciele rany kłute w okolicach klatki piersiowej. Jedna z ran skutkowała zgonem - potwierdziła rzeczniczka. Druga sekcja trwa, ale wstępne oględziny wskazywały na taką samą przyczynę śmierci.

Ojciec wyszedł z domu na dwie godziny, w budynku była babcia chłopców

Z dotychczasowych ustaleń wynika, że ojciec chłopców około godziny siódmej wyszedł z domu i wrócił po ok. dwóch godzinach.

Mężczyzna rano nie wchodził do pokoju, w którym była kobieta z chłopcami. Po powrocie zastał nieżywych synków w łóżeczkach, a żonę w łazience z ranami na ciele. Kobieta była w takim stanie, że trudno było z nią nawiązać kontakt - powiedziała Adamska-Okońska.

Kobieta została zabrana do szpitala. Jej stan uniemożliwiał, aby brała udział w jakichkolwiek czynnościach śledczych. W szpitalu okazało się, że musi zostać poddana zabiegowi chirurgicznemu.

W piątek rano w domu była mieszkająca tam babcia dzieci, matka mężczyzny. Policja o tej tragedii została poinformowana o godzinie 9:30.

Śmierć potwierdził lekarz. Oględziny i rany na ciele chłopców wskazują na możliwość przyczynienia się kogoś do ich zgonu - mówi wczoraj oficer prasowa inowrocławskiej policji Izabella Drobniecka.

PAP potwierdziła nieoficjalnie, że 37-letnia matka chłopców leczyła się psychiatrycznie. Bardzo prawdopodobne jest to, iż to ona mogła zabić synów. To najpoważniejsza hipoteza śledczych.