Drastyczne sceny w Zoo Safari w Borysewie w Łódzkiem. Wczoraj na oczach zwiedzających, w tym wielu dzieci - chwilę po urodzeniu przez samicę trzech małych lwiątek - dwa z nich zostały zagryzione przez trzy dorosłe osobniki, które przebywały na tym samym wybiegu. O takim zdarzeniu redakcję RMF FM zaalarmowała pani Aldona. ZOO SAFARI BORYSEW wydało oświadczenie, w którym ubolewa z powodu zdarzenia, jakiego świadkami byli odwiedzający ogród.

"Samiec jako pierwszy rzucił się na młode, udało się go zamknąć, ale dwie samice rzucały i szarpały młode. Matka zmęczona porodem próbowała bronić, ale nie miała sił. Na to wszystko patrzyły tłumy, cała masa dzieci" - napisała do nas pani Aldona.

W internecie od razu też pojawiło się wiele wpisów, osób potwierdzających to zdarzenie. Niektórzy na dowód zamieścili też zdjęcia.

Dziś szefostwo zoo w Borysewie tłumaczy się z tego, co wydarzyło się wczoraj na wybiegu.

"U lwicy, która wczoraj urodziła młode na wybiegu, jakiekolwiek oznaki ciąży były niezauważalne. Ciąży nie mieli szansy wykryć ani opiekunowie, ani nawet weterynarz sprawujący stałą opiekę lekarską nad młodymi. (...)

Ojcem młodych jest samiec, który w chwili zapłodnienia samicy miał 17 miesięcy - jest to wiek, w którym lwy nie zbliżają się jeszcze do lwic. Nikt z pracowników nie zaobserwował momentu krycia. (...)

Poród rozpoczął się nagle, w ciągu dnia i przebiegał nieprawidłowo: lwica poruszała się po wybiegu, urodzone młode pozostawiała w różnych miejscach i zupełnie się nimi nie interesowała. Wykazywała całkowity brak instynktu macierzyńskiego, co pozwoliło innym członkom stada zbliżyć się do lwiątek" - czytamy w oświadczeniu, jakie pojawiło się na stronie zoo oraz na profilu zoo na Facebooku.


"Opiekunowie podjęli próbę odciągnięcia pozostałych członków stada od rodzącej samicy, dostarczając lwom mięso. Lwy zostały odseparowane w bezpieczne miejsce. W pobliżu lwiątek pozostała jedna samica ze stada" - czytam dalej.

Z informacji zoo wynika, że spośród trzech maluchów, udało się uratować jedno. Ponieważ matka odrzuciła młode, lwiątko jest karmione przez opiekunów.

Przedstawiciele zoo zapewniają, że wczoraj podczas tej nieprzyjemnej sytuacji całkowicie bezpieczni byli zarówno zwiedzający, jak i opiekunowie zwierząt.


(j.)