Prokuratura w Złotoryi na Dolnym Śląsku apeluje do Ministerstwa Transportu o zmianę przepisów dotyczących przewożenia dzieci gimbusami. Chce, by pojazdy, które dowożą uczniów do szkół, obowiązkowo miały zamontowane lusterka pokazujące przedpole. To pokłosie tragicznego wypadku z października zeszłego roku. Pod kołami zginęła wtedy 5-letnia dziewczynka. Kierowca po prostu jej nie widział.

Prokuratura ze Złotoryi w województwie dolnośląskim chce, by gimbusy były wyposażone w lusterka, które kierowcy pokażą przedpole jazdy. Chodzi o to, aby w tego typu pojazdach nie było tak zwanego martwego punktu.

Śledczy chcą też, by ustalić jeden wzór regulaminu odpowiedzialności opiekunów za dzieci. Teraz w każdej gminie jest inny, a wiele z nich nie uwzględnia chwili, do której opiekun jest odpowiedzialny za dziecko: czy tylko w czasie jazdy gimbusa, czy też po tym jak dziecko wysiądzie, a może do momentu kiedy zostanie odebrane przez rodzica.

Pod kołami gimbusa zginęło 5-letnie dziecko

Ten apel to wynik śledztwa, jakie prowadzi złotoryjska prokuratura w sprawie wypadku, do którego doszło w październiku ubiegłego roku z dziećmi wracającymi ze szkoły w Gierałtowcu do Ernestynowa. Kierowca gimbusa przejechał 5-letnia dziewczynkę. Dziecko zmarło. Przeprowadzone ekspertyzy dowiodły, że kierowca autobusu nie mógł widzieć dziecka. Było ono właśnie w tak zwanym martwym punkcie. Co więcej prokuratura uznała, że to nie kierowca, a właśnie opiekunka nieumyślnie naraziła dziewczynkę na niebezpieczeństwo. Nie sprawdziła czy dziecko zostało odebrane przez opiekunów i czy bezpiecznie przeszło na drugą stronę. Usłyszała już zarzuty - nie przyznaje się do winy.