Liczba usterek jest taka jak zwykle. Niezwykły jest wzrost zainteresowania tymi awariami. Tak prezes LOT-u wyjaśnia reporterce RMF FM przyczyny kłopotów technicznych maszyn narodowego przewoźnika. Lotowskie Boeingi w ciągu ostatnich tygodni aż trzy razy miały awarie, które spowodowały kilkunastogodzinne opóźnienia.

Stanisław Mikosz tłumaczy, że LOT wykonuje 250 rejsów dziennie. I nawet jeśli jeden lot dziennie byłby anulowany, to byłby to wynik promilowy. W tym sezonie mamy ponad 90 procent mniej usterek niż mieliśmy w zeszłym sezonie, natomiast na pewno mamy 150 procent więcej zainteresowania usterkami - mówił. Prezes przyznał, że samoloty, które latają przez Atlantyk nie należą do najmłodszych – największe lotowskie maszyny, B767-300ER, od 1989 roku latają do Stanów Zjednoczonych i Kanady.

W grudniu miały zostać zastąpione przez siedem Boeingów 787 Dreamliner. Problem w tym, że już dziś wiadomo, że i tego kolejnego już terminu Amerykanie nie dotrzymają. Pracujemy nad planem B - powiedział prezes. Sebastian Mikosz ujawnił, że w grę wchodzą inne samoloty od Boeinga, albo nawet produkty konkurencji, czyli Airbusa.

Jak poinformowała dziś spółka, w zeszłym roku LOT miał 706 mln zł straty netto, głównie z powodu rozliczeń paliwowych. Rok wcześniej LOT zarobił 118 mln złotych. Przewoźnik planuje przeprowadzenie restrukturyzacji i wprowadzenie zmian w modelu biznesowym, polegających m.in. na uproszczeniu taryf oraz optymalizacji siatki połączeń i floty.