Łódzki sąd uchylił wyrok sześciu lat więzienia dla maszynisty oskarżonego o spowodowanie dwa lata temu wypadku na przejeździe kolejowym. Zginęła w nim jadąca samochodem 28-letnia kobieta i jej półtoraroczny syn. Mąż kobiety w ciężkim stanie trafił do szpitala. Teraz sprawą ponownie zajmie się sąd w Łowiczu.

Według sądu okręgowego, sąd pierwszej instancji jednostronnie ocenił materiał dowodowy. Nie dokonał też prawidłowej oceny zachowania kierowcy samochodu wjeżdżającego na przejazd kolejowy.

Do tragedii doszło w sierpniu 2009 roku na strzeżonym przejeździe w pobliżu dworca kolejowego w Łowiczu. W chwili wypadku zapory były podniesione i przejazd był otwarty dla samochodów. Przez tory przejeżdżał fiat brava, którym jechało małżeństwo z półtorarocznym synkiem - mieszkańcy powiatu łowickiego. W tym czasie pracownicy pobliskiej nastawni zobaczyli nadjeżdżającą lokomotywę. Nie udało się jednak zamknąć rogatek i lokomotywa uderzyła w samochód z prędkością 60 km na godz.

Policja zatrzymała maszynistę. Badanie alkomatem wykazało, że miał 0,3 promila alkoholu w organizmie. Jak ustalono w czasie, gdy samochód był na przejeździe na sygnalizatorze paliło się czerwone światło, zapory były podniesione i lokomotywa nie miała prawa wjechać na przejazd. Maszynista utrzymuje, że alkohol pił dzień przed wypadkiem, a na semaforze było żółte światło.

Prokuratura oskarżyła go o spowodowanie wypadku w ruchu drogowym ze skutkiem śmiertelnym. Grozi za to do ośmiu lat więzienia. Przed sądem mężczyzna przyznał się do naruszenia zasad bezpieczeństwa.

Pierwotnie łowicki sąd rejonowy skazał Krzysztofa P. na sześć lat więzienia. Od tego wyroku odwołał się obrońca, który twierdził, że sąd pierwszej instancji nie uwzględnił i nie ocenił wszystkich okoliczności sprawy.