Prokuratorzy z Legnicy wszczęli postępowanie w sprawie narażenia na utratę zdrowia i życia pacjentki prywatnej kliniki ginekologicznej. Pani Marta przez 8 lat leczyła bóle brzucha. Dolegliwości zaczęły się po operacji cesarskiego cięcia. Po czterech latach kobieta ponownie zaszła w ciążę, wtedy dolegliwości się nasiliły. W piątym miesiącu ciąży pojawiły się komplikacje. Później okazało się, że w brzuchu kobieta miała zaszyty gazik operacyjny i nici chirurgiczne.

Bolało mnie przez całe osiem lat. Tolerancja tego bólu tak się przesunęła, że zaczęłam to znosić - mówi kobieta w rozmowie z reporterką RMF FM. Diagnoza, jaką postawili lekarze po przeprowadzeniu badań, to guz na jelicie wielkości 22 cm z otorbionym ciałem obcym w postaci gazika i nici chirurgicznej. Ja mam żal do lekarza, który prowadził moją ciążę. Ja mu zaufałam, teraz wiem, że źle zrobiłam - dodaje pani Marta.

Nie ma miejsca na litość. Ja nie jestem osobą, która nie wybacza. Natomiast trzeba się postawić w takiej sytuacji, w jakiej jest moja żona, żeby zrozumieć pewne rzeczy. Ona nie chorowała, została okaleczona i chora w wyniku zaniedbania lekarskiego- dodaje mąż kobiety.

Prokuratura chce sprawdzić cały proces leczenia pani Marty.