32-letni turysta z Kluczborka nie żyje, kolejny z obrażeniami kręgosłupa trafił do zakopiańskiego szpitala. To tragiczny finał zejścia lawiny w rejonie Morskiego Oka w Tatrach. Żywioł zepchnął z dużej wysokości pięć osób.

Pięcioosobowa grupa wyruszyła ze schroniska nad Morskim Okiem. W rejonie Doliny za Mnichem turystów porwała duża lawina. Z informacji reportera RMF FM Macieja Pałahickiego wynika, że nikt nie został przysypany. Trzem turystom nic się nie stało, jeden został lekko ranny i śmigłowcem przewieziono go do szpitala w Zakopanem. Piąty turysta, 32-letni mężczyzna, doznał podczas upadku ciężkich obrażeń i zginął na miejscu. Toprowcy podjęli jeszcze próbę reanimowania go, ale bezskutecznie.

Myślę, że ci uratowani mogą mówić o dużym szczęściu. Warunki się pogorszyły, zrobiło się ciepło, ten śnieg jest ciężki i na pewno będzie teraz samoczynnie zjeżdżał - mówi naszemu reporterowi toprowiec Rafal Guziak.

Ratownicy radzą, by do końca odwilży unikać wychodzenia wysoko w Tatry.

Druga akcja toprowców - w rejonie Szczyrku

Ratownicy TOPR jeszcze raz musieli dziś poderwać swój śmigłowiec - informuje reporter RMF FM Maciej Pałahicki. Tym razem polecieli w rejon Szczyrku. Tam na Klimczoku turysta najprawdopodobniej miał zawał serca.

Ratownicy górscy mają sporo pracy

W ostatnich tygodniach, między innymi za sprawą szkolnych ferii, ratownicy górscy mieli sporo pracy. Kilka dni temu GOPR musiał wyruszyć na pomoc czterem osobom, które wybrały się na wycieczkę zamkniętym szlakiem w Górach Stołowych.

Grupa czterech osób wybrała się na szczyt Szczelińca Wielkiego w Górach Stołowych. Przy wejściu do wąwozu-szczeliny Piekiełko jedna z osób poślizgnęła się na lodzie i doznała poważnego urazu kręgosłupa. Ratownicy udzielili jej pomocy i przetransportowali ją na szczyt góry - relacjonował w rozmowie z RMF FM Krzysztof Drzygała z grupy wałbrzysko-kłodzkiej GOPR. Pozostałym turystom na szczęście nic się nie stało.

Niespełna tydzień wcześniej nocną akcję musieli przeprowadzić ratownicy GOPR-u w Gorcach. Trójka turystów - kobieta i dwóch mężczyzn - planowała przejść z Turbacza do Koninek, ale pomyliła szlaki. Później, brnąc po ciemku przez zaspy, wędrowcy kompletnie stracili orientację w terenie. Dodatkowo po kilku godzinach marszu kobieta opadła z sił.

Turyści zadzwonili po pomoc dopiero przed drugą w nocy. Ratownicy znaleźli ich nad ranem - zmarzniętych i wycieńczonych.