Starcia między Palestyńczykami a żołnierzami Izraela, które zgodnie z zawartą na bliskowschodnim szczycie umową miały zostać przerwane w piątek - nasiliły się.
Rząd Izraela uważa, iż zamieszki w Autonomii Palestyńskiej są celowo podsycane, aby zdobyć poparcie państw Ligii Arabskiej zebranych na szczycie w Kairze. Rzecznik gabinetu Ehuda Baraka, Nahman Szaim, ostro skrytykował Jasera Arafata, który w Kairze zarzucił Izraelowi łamanie podstawowych praw człowieka. Jego zdaniem winę za śmierć ponad stu Palestyńczyków ponosi właśnie Arafat i jego współpracownicy. Jako przykład podał wysyłanie do walki z policją kilkunastoletnich dzieci. "Wysyłając palestyńskie dzieci na ulice, wykorzystuje je. To on jest pierwszą osobą, która nie przestrzega prawa człowieka" - mówił o Arafacie rzecznik izraelskiego rządu.
W krwawych starciach na Zachodnim Brzegu Jordanu i w Strefie Gazy zginęło do piątkowego wieczora co najmniej 9 palestyńskich demonstrantów, rannych zostało ponad 200. Wśród rannych są i izraelscy żołnierze. Izrael oświadczył w piątek wieczorem, że Palestyńczycy nie dotrzymali uzgodnionego w Szarm el-Szejk terminu zakończenia przemocy. Termin minął w piątek w południe. Premier Izraela Ehud Barak zamierza ogłosić zawieszenie procesu pokojowego, by zyskać czas na rozważenie dalszych posunięć.
Amerykańska sekretarz stanu Madeleine Albright rozmawiała telefonicznie z szefami dyplomacji Niemiec i Francji: Hubertem Vedrine'em i Joschką Fischerem, z odpowiedzialnym w Unii Europejskiej za sprawy polityki zagranicznej i bezpieczeństwo Javierem Solaną oraz z brytyjskim ministrem spraw zagranicznych Robinem Cookiem. Rzecznik Departamentu Stanu Richard Boucher powiedział, że USA wciąż mają nadzieję, że Izrael i Palestyńczycy mogą podporządkować się ustaleniom zawartym na szczycie w Szarm el-Szejk w Egipcie w sprawie zawieszenia broni. Jednak inny przedstawiciel administracji USA powiedział później, że stosunki między Izraelczykami a Palestyńczykami znalazły się w punkcie zwrotnym. Główny architekt porozumienia z Szarm el-Szejk, prezydent USA Bill Clinton w nocy z czwartku na piątek skontaktował się telefonicznie zarówno z Ehudem Barakiem, jak i Jaserem Arafatem. Zaapelował do obu polityków o pilne powstrzymanie niepokojów, tak by porozumienie z Szarm el-Szejk mogło wejść w życie, a procesy pokojowe mogły zostać wznowione.
Na specjalnym posiedzeniu poświęconym zamieszkom na Bliskim Wschodzie, Zgromadzenie Ogólne NZ potępiło Izrael za "niewspółmierne użycie siły" przeciwko cywilnej ludności palestyńskiej. Projekt rezolucji w tej sprawie zgłosiła delegacja palestyńska. Dokument poparły 92 państwa, 6 było przeciw, a 46 wstrzymało się od głosu. Rezolucja wzywa wszystkie strony, by niezwłocznie zrealizowały porozumienia osiągnięte w Szarm el Szeik, które miały zapobiec dalszym walkom.
Mimo usilnych starań Zachodu i ONZ, na razie nic nie wskazuje na to, by napięcie w stosunkach palestyńsko-izraelskich miało w najbliższym czasie osłabnąć. Piątek - dzień ustalonego na szczycie w Szarm el-Szejk zaprzestania starć między Palestyńczykami a izraelską armią - okazał się jednym z najkrwawszych w trwających od 28 września zamieszek na terenie Autonomii Palestyńskiej i ziemiach żydowskich.
Od 28 września zginęły 123 osoby, a wiele tysięcy zostało rannych. Prawie wszyscy zabici to Palestyńczycy lub izraelscy Arabowie.
00:15