Kolejny "dzień gniewu" ogłosili w piątek palestyńscy radykałowie. W starciach z izraelskim wojskiem na Zachodnim Brzegu Jordanu zginęło dwóch Palestyńczyków.

Przez wszystkie większe miasta Autonomii Palestyńskiej przeszły w piątek marsze zwolenników Hamasu i Dżihadu. Palestyńczycy chcieli w ten sposób uczcić wczorajszą śmierć zamachowca-samobójcy, który wysadził się w powietrze atakując izraelski posterunek. Po raz pierwszy przebieg tego rodzaju uroczystości żałobnych transmitowała oficjalna telewizja Autonomii. Lektor odczytał nawet list pozostawiony przez samobójcę. To swoiste przesłanie było wezwaniem do dalszych ataków samobójczych w walce o święta Jerozolimę. Wojskowi izraelscy uważają, że w najbliższym czasie ataki samobójcze mogą się powtórzyć, głównie wokół żydowskiego bloku osadniczego Katy w Strefie Gazy. W demonstracji w Gazie wzięło udział ponad 10 tysięcy osób. Następnie Palestyńczycy ruszyli na izraelskie umocnienia. Wojsko odpowiedziało ogniem. W zamieszkach zostało rannych trzech demonstrantów. Także trzech Palestyńczyków trafiło do szpitala po starciach w Betlejem.

posłuchaj relacji korespondenta radia RMF FM Elego Barbura:

Zamieszki na Bliskim Wschodzie trwają już przeszło cztery tygodnie, w tym czasie zginęło ponad 140 osób, a ponad 4000 odniosło rany. Większość ofiar to Palestyńczycy i izraelscy Arabowie.


00:20