Uczestnicząca w kairskiej sesji Ligi Arabskiej delegacja Libii wyszła z obrad, zarzucając pozostałym członkom organizacji brak zdecydowania w sprawie zerwania stosunków dyplomatycznych państw arabskich z Izraelem.

Palestyńczycy będą dalej demonstrować przeciwko izraelskiej okupacji - zapowiada Yasser Abded Rabbo, minister informacji Autonomii. To oznacza, że ustalenia ze szczytu w Szarm el-Szejk legły z gruzach. Wypowiedź Rabbo jest bowiem jawnym złamaniem deklaracji, w której Jasser Arafat zobowiązał się do powstrzymania przemocy w Jerozolimie, na Zachodnim Brzegu Jordanu i w strefie Gazy. Dla władz Izraela to jednak nie jest nowością. Kontynuowanie powstania zapowiedział bowiem w Kairze sam Arafat.

Do impasu na kairskim szczycie doszło w sobotę wieczorem w wyniku starcia się z sobą dwóch grup: tej opowiadającej się za świętą wojną w obronie Palestyńczyków i zerwaniem stosunków z Izraelam, i drugiej, bardziej umiarkowanej, ograniczającej się jedynie do stawiania stanowczych żądań pod adresem Izraela. Zerwania stosunków dyplomatycznych z Tel Awiwem kategorycznie domagała się Libia i kilka innych krajów. Libijczycy nawoływali wręcz do świętej wojny w obronie Arabów, mieszkających na terytorium Autonomii Palestyńskiej. Wiadomości te potwierdzają obawy, że kairski szczyt przyczyni się do zaognienia sytuacji na Bliskim Wschodzie, a nie do jej uspokojenia. Władze Izraela ostro skrytykowały przemówienie Jasera Arafata, wygłoszone w Kairze. "To przemówienie było przepełnione bezpodstawnymi, nieuzasadnionymi zarzutami pod adresem Izraela" - stwierdził rzecznik rządu Nachman Shai. Jego zdaniem przywódca Autonomii Palestyńskiej postawił w wątpliwość deklarowaną przez Palestyńczyków gotowość do zatrzymania przemocy.

Na tej poświęconej starciom palestyńsko-izraelskim sesji od początku padały ostre słowa. Wcześniej persona numer dwa w Iraku - Ezzat Ibrahim wezwał wszystkie kraje arabskie do świętej wojny przeciwko Izraelowi. W podobnym tonie wypowiadał się nowy prezydent Syrii Baszar al-Assad. Liga Arabska zamierza zwrócić się do Organizacji Narodów Zjednoczonych o "zapewnienie koniecznej ochrony narodowi palestyńskiemu". Oprócz ostrych słów i apeli o pomoc padają też konkretne propozycje. Władca Arabii Saudyjskiej zaproponował utworzenie specjalnej fundacji na rzecz Palestyńczyków. Zgromadzono by na niej co najmniej miliard dolarów. Pieniądze te przeznaczone byłyby na rozwój Autonomii oraz wypłaty odszkodowań dla rodzin zabitych Palestyńczyków.

Rozwojem sytuacji na Bliskim Wschodzie zaniepokojeni są Amerykanie. "Przewodniczący Autonomii palestyńskiej Jaser Arafat i premier Izraela Ehud Barak powinni uczynić więcej dla uśmierzenia przemocy na swych terytoriach" - oświadczył rzecznik Białego Domu, Jake Siewert.

Przed szczytem

Szczyt poprzedziło spotkanie przygotowawcze ministrów spraw zagranicznych 22 krajów członkowskich Ligi Arabskiej, z wyjątkiem Libii. Ministrowie zaakceptowali projekt dokumentu wzywającego kraje arabskie, które nie podpisały traktatu pokojowego z Izraelem, by "przerwały wszelkie stosunki i wszelką współpracę" z tym krajem. Do tej pory tylko dwa kraje arabskie podpisały porozumienie pokojowe z Izraelem - Egipt w 1979 i Jordania w 1994 roku. Dokument dotyczy więc bezpośrednio 5 krajów arabskich - Mauretanii, która nawiązała stosunki dyplomatyczne z Izraelem, oraz czterech innych, które zapoczątkowały proces normalizacji z państwem żydowskim. Tunezja i Maroko otwarły w Tel Awiwie biura łącznikowe, a Katar i Oman przedstawicielstwa handlowe. Na znak protestu przeciwko represjom izraelskim wobec Palestyńczyków, Oman zamknął 11 października swoje przedstawicielstwo handlowe w Tel Awiwie i izraelskie w Maskacie. Następnego dnia Maroko odwołało szefa swojego biura łącznikowego z Izraela.

Szefowie państw arabskich powinni potwierdzić "suwerenność arabską i islamską nad Wschodnią Jerozolimą" i zaakceptować stworzenie "mechanizmu poparcia dla ludu palestyńskiego", co oznacza pomoc finansową przede wszystkim ze strony państw naftowych. Tekst przygotowanego dokumentu domaga się również postawienia niektórych Izraelczyków przed trybunałem międzynarodowym powołania "międzynarodowej komisji śledczej" w sprawie ostatnich zamieszek. Dokument ten nie zaspokaja oczekiwań wszystkich uczestników spotkania, jest jednak zgodny z umiarkowanym stanowiskiem wielu innych krajów w tym Egiptu i Jordanii, jak też z wezwaniem Stanów Zjednoczonych, które zaapelowały, by szczyt arabski nie zrobił nic, co mogłoby powiększyć napięcie.

00:00