To nie było samookaleczenie. Taką opinię wydał biegły sądowy w sprawie krwawej awantury, do której doszło w sekretariacie Zespołu Szkół Zawodowych i Ogólnokształcących w Lubinie. Dyrektorka szkoły pokłóciła się z pracownikiem szkoły. Z sekretariatu zabrało go pogotowie z nożem w brzuchu.

Awantura, do jakiej doszło między mężczyzną a dyrektorką szkoły, miała charakter "ambicjonalny". Oprócz dyrektorki uczestniczył w niej nauczyciel matematyki, który wcześniej także startował w konkursie na szefa placówki, ale go nie wygrał. Problem w tym, że nikt nie słyszał tej kłótni, a 41-letnia Beata G. od początku twierdziła, że matematyk sam wbił sobie nóż w brzuch.

Opinia biegłego w sprawie ran zadanych nauczycielowi matematyki podważa jednak wersję wydarzeń dyrektorki i potwierdza zeznania mężczyzny, który od początku twierdzi, że został zaatakowany. Biegły stwierdził, że to niemożliwe, aby mężczyzna sam dźgnął się nożem. Nauczyciel przeszedł dwie operacje. Sposób ranienia mężczyzny wyklucza by samodzielnie mógł się w ten sposób okaleczyć - mówi Lilianna Łukaszewicz z prokuratury okręgowej w Legnicy.

Prokuratura czeka jeszcze na opinię biegłego psychiatry, który ma zbadać kobietę. Wtedy dowiemy się, czy działała świadomie. Dyrektorka usłyszała zarzut spowodowania obrażeń ciała i zagrożenia życia nauczyciela matematyki. Grozi jej za to do 10 lat więzienia. Pod koniec marca prokurator zamierza wysłać do sądu akt oskarżenia w tej sprawie. Oskarżona przebywa teraz na wolności. Wyszła po wpłaceniu kaucji w wysokości 10 tysięcy złotych.