Było wielkie otwarcie i setki pochwał tuż po ceremonii, a rzeczywistość "piszczy". To oblicze najnowocześniejszego muzeum w Europie, jakim okrzyknięto podziemia krakowskiego Rynku Głównego. Miało być super nowocześnie, wyszło jak zwykle. Nie działa instalacja multimedialna i część projektorów, są też kłopoty z klimatyzacją. Do tej pory nie uruchomiono innej część projektu: fontanny.

To jednak nie koniec długiej listy niedoróbek. Nigdzie nie ma informacji o tym, gdzie jest wejście do muzeum. Na razie znakiem rozpoznawczym jest niewielka kolejka. Kiedy uda się w końcu odnaleźć wejście nie sposób dowiedzieć się w jakich godzinach placówka jest czynna.

Coś tam kapało z dachu. Dużo rzeczy nie było jeszcze udostępnionych. W ogóle nie działają całe ekrany. Przyjdę tu jak wszystko będzie gotowe- mówią turyści z którymi rozmawiał reporter RMF FM.

Według krakowskich urzędników muzeum jest w trakcie rozruchu i może to potrwać nawet kilka tygodni. Już jednak od dzisiaj za wejście trzeba płacić.