Zarzut zgwałcenia młodej kobiety w centrum Krakowa i usiłowania gwałtu na kolejnej postawiła prokuratura 34-letniemu Piotrowi R. Jednocześnie zaapelowała o zgłaszanie się innych pokrzywdzonych, bo z materiałów sprawy wynika, że mogło ich być więcej.

Do pierwszej napaści doszło 20 lipca w rejonie ul. Karmelickiej. Wracająca nad ranem młoda kobieta została zaatakowana przez mężczyznę, który w trakcie szarpaniny zdarł z niej spódnicę. Napadnięta zaczęła rozmawiać z napastnikiem, poprosiła, by pozwolił jej się ubrać, "bo nie wypada tak chodzić po ulicy" i powiedziała, że zaprasza go do domu. Mężczyzna zgodził się, w trakcie rozmowy zaczął przepraszać i sam zaprosił na kawę. Kobieta udała, że się zgadza, ale powiedziała, że musi iść do domu się przebrać. Kiedy dzwoniła z domu na policję, napastnik stał jeszcze przed bramą, ale potem zniknął.

Do drugiej napaści doszło dwa dni później. Wracająca z pracy młoda kobieta została zgwałcona na klatce schodowej kamienicy w tym samym rejonie. Podejrzany został zatrzymany następnego dnia, ponieważ w kamienicy był monitoring. Rozpoznały go obie kobiety, ale Piotr R. nie przyznał się do winy. Trafił do aresztu.

Ofiar mogło być więcej

Z materiału dowodowego wynika, że podejrzany mógł w tym roku dopuścić się innych gwałtów. Dlatego apelujemy do ewentualnych pokrzywdzonych o zgłaszanie się do Prokuratury Rejonowej Kraków Śródmieście-Zachód lub wydziału kryminalnego Komendy Miejskiej Policji - powiedziała rzeczniczka krakowskiej prokuratury Bogusława Marcinkowska.

Jak wynika z ustaleń prokuratury, kobiety mogły zostać odurzone i sprowadzone do mieszkania podejrzanego przy ul. Długiej, a następnie zgwałcone. Wcześniej napastnik, idąc za kobietą, mógł markować rozmowę telefoniczną dla uśpienia jej czujności.

Ze względu na dobro śledztwa prokuratura nie podaje bliższych szczegółów sprawy, w tym dotyczących materiału dowodowego, na jakim oparto podejrzenia o odurzanie ofiar. Nie wiadomo, kiedy taka osoba mogła odzyskać świadomość - czy w miejscu przestępstwa, czy później, natomiast materiał dowodowy wskazuje, że takie działania były podjęte. Dlatego apelujemy do kobiet, które mogły paść ofiarą takich czynów, o zgłaszanie się - telefoniczne, mailowe, pisemne bądź osobiste - powiedziała prok. Marcinkowska.