Komisja badająca przeszłość komendanta policji Konrada Kornatowskiego prawdopodobnie zawiesi swoje prace. Jak poinformował Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji Janusz Kaczmarek, ma to związek z wszczęciem w tej sprawie formalnego śledztwa IPN.

Pion śledczy IPN wszczął formalne śledztwo w sprawie niewyjaśnionej śmierci Tadeusza Wądołowskiego na posterunku policji w 1986 r. W tzw. raporcie Rokity są informacje, że tuszować sprawę mógł Konrad Kornatowski obecny szef policji, który był wtedy prokuratorem.

Ostatnio "Dziennik" napisał, że krewni zamordowanego, zeznali w IPN, że Wądołowski został zakatowany przez milicjantów, a prokuratorzy, w tym Kornatowski, pomogli ukryć ich winę.

O sprawie Wądołowskiego i domniemanym związku z nią Kornatowskiego media informowały w marcu tego roku. Szef MSWiA już wówczas zwrócił się do IPN, by ten zbadał swoje zasoby dotyczące tej sprawy i związku z nią Kornatowskiego. Powołał też specjalny zespół, który miał wyjaśnić, czy obecny szef policji mógł brać udział w tuszowaniu zabójstwa mężczyzny.

Kornatowski od początku podkreślał, że nie brał udziału w tuszowaniu śmierci Wądołowskiego, miał z nią związek jedynie poprzez udział w oględzinach i sporządzenie z nich notatki, natomiast nie podejmował żadnych decyzji merytorycznych. Cytował treść sporządzonej notatki, w której stwierdził, że ani on, ani lekarz nie zauważyli na ciele Wądołowskiego obrażeń, które wskazywałyby na śmiertelne pobicie.

Wądołowski został zatrzymany za kradzież kury z kurnika trójmiejskiego kolejarza. Oficjalnie, jako przyczynę jego śmierci na komisariacie podano "ostrą niewydolność lewokomorową". Bliscy mężczyzny twierdzili, że został pobity na śmierć.