Na karę 8 i 4 lat więzienia skazał łódzki Sąd Okręgowy dwóch mężczyzn: 26-latka i 29-latka, którzy doprowadzili do śmierci 31-letniego rowerzysty w Pabianicach. W wyniku ich ataku jadący rowerem mężczyzna wpadł na nadjeżdżający z przeciwka autobus i głową zbił szybę. Zginął na miejscu.

Na karę 8 i 4 lat więzienia skazał łódzki Sąd Okręgowy dwóch mężczyzn: 26-latka i 29-latka, którzy doprowadzili do śmierci 31-letniego rowerzysty w Pabianicach. W wyniku ich ataku jadący rowerem mężczyzna wpadł na nadjeżdżający z przeciwka autobus i głową zbił szybę. Zginął na miejscu.
Oskarżeni w trakcie odczytywania wyroku /PAP/Grzegorz Michałowski /PAP

Zdaniem prokuratury 26-letni mieszkaniec Pabianic, który uderzył rowerzystę, widział nadjeżdżający autobus i miał świadomość, że jego działanie może doprowadzić do śmierci 31-latka, dlatego postawiono mu zarzut zabójstwa z zamiarem ewentualnym. Sąd dokonał jednak zmiany kwalifikacji prawnej czynu na pobicie ze skutkiem śmiertelnym i skazał doprowadzonego z aresztu śledczego mężczyznę na 8 lat więzienia. Zdaniem sądu 26-latek nadal nie zdaje sobie sprawy z tego, co zrobił. Więc ta kara ma również za zadanie uświadomić oskarżonemu, że nieumyślnie, bo nieumyślnie, ale zabił człowieka - podkreślał sędzia Ryszard Lebioda.

Wyrokiem objęto także dwóch pozostałych uczestników zdarzenia; 29-latek za pobicie ze skutkiem śmiertelnym ma trafić do więzienia na 4 lata, a 21-latek za czyn zakwalifikowany jako pomocnictwo do pobicia został skazany na 2 lata więzienia.

Do tragedii doszło w grudniu 2014 roku w Pabianicach. Według prokuratury, kierowca renault zawracał w niedozwolonym miejscu, a rowerzysta zwrócił mu uwagę. Później do auta wsiedli dwaj pozostali oskarżeni. Razem pojechali za 31-latkiem.

Na jednej z najbardziej ruchliwych ulic w Pabianicach samochód wyprzedził rowerzystę, zatrzymał się i wybiegli z niego dwaj mężczyźni. Według śledczych, 29-latek próbował złapać rowerzystę, a kiedy to się nie udało, do cyklisty dobiegł 26-latek i uderzył go w głowę.
Uderzenie było tak silne, że 31-latek stracił panowanie nad rowerem i głową uderzył w nadjeżdżający z przeciwnej strony autobus. Mężczyzna zginął na miejscu.

Wszyscy oskarżeni uciekli z miejsca tragedii. Następnego dnia na policję zgłosił się kierowca auta. Dwaj pozostali oskarżeni ukrywali się; zgłosili się dopiero trzy dni po zdarzeniu.

Wyrok nie jest prawomocny.