"Problem z polską żywnością to nic nowego. On rozpoczął się, kiedy Słowacy wprowadzili euro" - mówi w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Krzysztofem Berendą minister rolnictwa Stanisław Kalemba. "Mógłbym dzisiaj jak z rękawa sypać przykładami z poszczególnych państw, że nas się czepia bez udokumentowania, bez sprawdzenia. To by nawet było bardzo śmieszne w niektórych sytuacjach" - dodaje.

Krzysztof Berenda: Polscy producenci żywności żalą się, że na Słowacji, w Czechach, a także w Wielkiej Brytanii czują się dyskryminowani przez rynek i przez władze. Pan zna ten problem, dostrzega go?

Stanisław Kalemba: To nie jest nic nowego. Polska ma coraz bardziej rosnący rynek i żywność polska ma coraz lepszą renomę i liczy się w świecie. Z tego wynika między innymi niechęć niektórych przedsiębiorców i mediów co do ekspansji polskiej żywności.

Także niektórych urzędników tamtejszych.

W Danii pani minister rolnictwa wypowiedziała się źle o naszej żywności, kiedy ich sieci handlowe zamówiły bardzo dobrą polską żywność. Wystosowaliśmy wtedy bardzo ostre pismo, że nie może tak być, że to jest sprzeczne z zasadami wolnego rynku i przepływu towarów w Unii Europejskiej. Po tym piśmie pani minister wykreśliła swoją wypowiedź ze strony ministerstwa.

Czy tutaj można się spodziewać podobnych wystąpień również w Czechach i na Słowacji?

Jeżeli chodzi o Czechy - oni widzą, że to nie jest potrzebne, że między sąsiadami powinna być lepsza współpraca, bo będziemy sobie potrzebni. Kiedy było zatrucie alkoholem metylowym pochodzącym z Czech, to myśmy nie robili kampanii antyczeskiej. A ile osób zmarło w wyniku tego zatrucia? Ponad 30 osób...

Czyli raczej będą rozmowy pokojowe? Nie spodziewać się jakiś ostrych reakcji?

Ja uważam, że trzeba rozwiązać problem. Jeżeli chodzi o ministra rolnictwa Czech - on dał sygnał, powiedział, że to, co się w tej chwili dzieje jest nam niepotrzebne. Ja mam zaproszenie pana Petra Bendla, ministra rolnictwa Czech, do Pragi. Uzgadniamy termin, ja tam pojadę na rozmowę. W najbliższą środę będzie wizyta premiera Donalda Tuska w Popradzie na Słowacji. Będę w składzie delegacji i też przygotowujemy pakiet rozmów na temat współpracy w zakresie handlu żywnością, zwiększenia bezpieczeństwa, zaufania wzajemnego... Ale panie redaktorze - pan dokładnie wie, kiedy rozpoczął się problem z polską żywnością - kiedy Słowacy wprowadzili euro. U nich wszystko podrożało. Wtedy masowo przyjechali na granicę i kupowali żywność. Ale teraz, kiedy są w Unii problemy z bezrobociem, z pracą, z finansami, ich przedsiębiorcy mówią: "Musimy chronić naszą żywność, nasze miejsca pracy".

Walka czysto ekonomiczna.

Nie tylko. Sprawa jakości żywności jest tutaj kluczowa. Natomiast ja mógłbym dzisiaj jak z rękawa sypać negatywnymi przykładami z poszczególnych państw, że nas się czepia bez udokumentowania, bez sprawdzenia. To by nawet było bardzo śmieszne w niektórych sytuacjach. Na Radzie Ministrów w Brukseli zostało przyjęte stanowisko na podstawie wniosków polskich. Jest problem? Najpierw go wyjaśnijmy, udokumentujmy, a później informujmy opinię publiczną, a nie odwrotnie. I do tego trzeba dojść.