8 osób trafiło do szpitala w Szczecinie z podejrzeniem zarażenia włośnicą. Wszyscy jedli surową kiełbasę polską od tego samego producenta, niektórzy także mięso z grilla. Według lekarzy, stan 7 hospitalizowanych jest stabilny, jednej osoby - cięższy.

To, czy osoby te zaraziły się włośnicą potwierdzą specjalistyczne badania. Ich wyniki będą znane za kilka dni - powiedziała rzeczniczka Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Szczecinie Renata Opiela.

Rzecznika Sanepidu podkreśliła, że zostaną skontrolowane nie tylko te sklepy, gdzie zakupiono podejrzane produkty, ale wszystkie, do których mogły trafić zarażone mięso i kiełbasa. Chodzi o placówki w Szczecinie i Wolinie. Sprawdzono już firmę, która produkuje wędliny. Nie znaleziono podejrzanego produktu, nie ma więc zagrożenia dla innych potencjalnych klientów - zaznaczyła Opiela.

Kontroli będą także poddane ubojnie, z których pochodziło mięso na wędlinę. Poinformowaliśmy służby w województwach wielkopolskim i łódzkim, bo właśnie stamtąd była wieprzowina - podkreślił zachodniopomorski wojewódzki lekarz weterynarii Tomasz Grupiński. Sprawdzamy też dokumentację związaną z produkcją wyrobu. Nie można wykluczyć, że mięso mogło pochodzić z nielegalnego handlu. Wszystkie ubojnie są zobowiązane do przeprowadzania badań na obecność włośni w mięsie - powiedział Grupiński.

Dodał także, że jeśli doszło do zarażenia włośnicą, to jest to nietypowy przypadek, bo zazwyczaj takie zarażenia są masowe.

Włośnica to ciężka choroba pasożytnicza, spowodowana zakażeniem człowieka lub zwierzęcia larwami włośnia krętego, znajdującymi się w mięśniach chorych świń, dzików, koni. Do zakażenia dochodzi przez zjedzenie zakażonego mięsa. Choroba może być śmiertelna. Zwykłe gotowanie mięsa nie chroni w pełni przed zakażeniem - jedynym sposobem zapobiegania zarażeniu jest badanie mięsa.