Nie wiem, w którą wersję zaginięcia mam wierzyć: porwania, potrącenia przez samochód i ukrycia zwłok czy też zabicia - przyznaje matka 19-letniej gdańszczanki zaginionej przed ponad miesiącem. Dodaje, że prokuratura kontaktuje się z nią, ale dla dobra śledztwa nie jest informowana o szczegółach postępowania.

Iwona Wieczorek-Kinda: Ciężko to znoszę. Nie ukrywam, że jestem na środkach uspokajających, antydepresantach. Są dni lepsze, są dni gorsze. Samopoczucie jest bardzo różne.

Wojciech Jankowski: Czy ma pani jakieś doniesienia z prokuratury? Czy ktoś z panią się kontaktuje? Czy informuje panią o najnowszych postępach w śledztwie?

Iwona Wieczorek-Kinda: Tak, dzwoni do mnie pani prokurator, ja też staram się dzwonić. Czy są jakieś postępy? Trudno mi powiedzieć, bo dla dobra sprawy po prostu nie są udzielane mi takie informacje.

Wojciech Jankowski: Czy są rzeczy, które chciałaby pani powtórzyć w tych akcjach poszukiwania? Teraz mówi się o ponownym przeszukaniu stawów w Jelitkowie na Przymorzu.

Iwona Wieczorek-Kinda: Czy chciałabym powtórzyć? No, jeśli istnieje taka potrzeba to na pewno. Być może coś było, jakieś niedopatrzenie było, może jakiś szczegół, po prostu ktoś nie zauważył. Jeśli jest taka potrzeba to tak.

Wojciech Jankowski: A ta hipoteza mówiąca o tym, że córka wsiadła do samochodu na jednej z ulic, tuż przed waszym osiedlem?

Iwona Wieczorek-Kinda: Jest to bardzo prawdopodobne, ale jeśli wsiadła dobrowolnie do samochodu, na pewno wsiadła do kogoś znajomego.

Wojciech Jankowski: Czy ma pani podejrzenia co do tego kim mógł być ten znajomy?

Iwona Wieczorek-Kinda: Nie, nie mam żadnych podejrzeń kto mógłby to być.

Wojciech Jankowski: Czy może pani powiedzieć do siebie, że wszystkie hipotezy związane ze środowiskiem Iwony pani sprawdziła?

Iwona Wieczorek-Kinda: Wydaje mi się, że sprawdziłam. Tak tylko po prostu zadaję sobie sama pytanie czego ja jeszcze nie zrobiłam, czego nie sprawdziłam. Co mogę jeszcze zrobić w tej sprawie. Właśnie na to pytanie staram sama sobie odpowiedzieć i na razie odpowiedzi po prostu nie mam.

Wojciech Jankowski: Czy pani ma swoją wersję wydarzeń?

Iwona Wieczorek-Kinda: Tyle jest wersji wydarzeń, tyle jest moich jakiś takich hipotez , że ja nie wiem tak naprawdę w co ja mam wierzyć. Jedna hipoteza jest taka, że mógł ją potrącić samochód. Drugą mam taką, że po prostu mogła wsiąść do kogoś ze znajomych do samochodu. Trzecia jest taka, że mogła po prostu zostać porwana spod domu, albo na jakimś przejściu dla pieszych. Różne się nasuwają hipotezy.

Wojciech Jankowski: Mężczyzna z ręcznikiem wciąż nie zgłosił się do prokuratury. Czy pani sądzi, że on ma jakikolwiek związek ze sprawą zaginięcia córki?

Iwona Wieczorek-Kinda: Nie jestem taka pewna, do końca jeśli chodzi o tego mężczyznę z ręcznikiem. Aczkolwiek z drugiej strony też można wnioskować, skoro się nie zgłosił to być może. Być może. Ale czy to rzeczywiście ten mężczyzna.