Rozpoczął się bój inwestorów o 1300 mkw. działki Tadeusza Kossa przy Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie. W górę budować tu nie można, ale kusi dół - pisze "Życie Warszawy". Kiedy tylko poszła w Polskę wiadomość, że odzyskałem działkę, rozdzwoniły się telefony. Co chwila ktoś się zgłasza i chce kupić ode mnie ten grunt opowiada Koss.

Koss to najsłynniejszy warszawski "dekretowiec". Mimo korzystnych orzeczeń Naczelnego Sądu Administracyjnego i Trybunału w Strasburgu przez lata miasto nie chciało oddać zabranego jego rodzinie gruntu w pobliżu skrzyżowania Marszałkowskiej i Świętokrzyskiej, w samym centrum stolicy.

10 czerwca wreszcie otrzymał z Ratusza decyzję o zwrocie majątku. Wcześniej zrezygnował na rzecz miasta ze 150 mkw. pod wyjście ze stacji II linii metra. - "Liczę, że w tym tygodniu podpiszę akt notarialny", powiedział "Życiu Warszawy" posiadacz cennej działki i dodał, że nie chce jej sprzedawać, ale mógłby ewentualnie wnieść ją aportem do spółki.

Wartość metra kwadratowego terenu w pobliżu PKiN rzeczoznawcy szacują na 25-30 tys. zł. Za swoją działkę Koss mógłby więc żądać ok. 30 mln zł. Mógłby - gdyby nie jeden drobiazg - zgodnie z planem na jego działce budować nie wolno. Zainteresowanym odkupieniem terenu firmom wydaje się to jednak nie przeszkadzać.