Podczas śledztwa dotyczącego handlu bronią policjanci z Warmii i Mazur znaleźli cmentarzysko sprzed 1500 lat. Wszystko zaczęło się od zatrzymania kilkunastu osób, które nielegalnie szukały karabinów i pistoletów z czasu II Wojny Światowej, a potem sprzedawały je w sieci.

Cała historia rozpoczęła się rok temu, kiedy policjanci dostali informację o możliwym handlu bronią na terenie województwa warmińsko-mazurskiego. W trakcie śledztwa ustalono, że kilkanaście osób zajmowało się nielegalnym poszukiwaniem broni i jej sprzedawaniem. Znalezione karabiny i pistolety trafiały do rusznikarza, który uzdatniał je. Broń była gotowa do strzału. Nie wiemy ile sztuk udało się sprzedać, ale liczymy, że dzięki informacjom z zabezpieczonych komputerów znajdziemy wszystkich kupców. Ta broń, mimo że wygląda na wiekową jest niebezpieczna - powiedział naszemu reporterowi Krzysztof Pytlarczyk z Komendy Wojewódzkiej Policji w Olsztynie.

Miłośnicy starych militariów nawiązywali kontakty poprzez aukcje internetowe. Tam oferowali do sprzedaży elementy broni, które nie budziły zastrzeżeń ze strony organów ścigania. Następnie sprzedający i kupujący nawiązywali kontakt telefoniczny, a dla sfinalizowania sprawy - np. sprzedaży lotniczego karabinu maszynowego - czasem dochodziło do spotkań. Jak wynika z materiałów zebranych przez policjantów kryminalnych, uczestnicy transakcji dając ogłoszenia, porozumiewali się w specjalny, zrozumiały dla siebie sposób.

Kilkadziesiąt karabinów

Na początku września policjanci weszli jednocześnie do kilku mieszkań na terenie trzech województw - pomorskiego, warmińsko-mazurskiego i mazowieckiego. Podczas przeszukań zabezpieczono kilkanaście karabinów, kilkadziesiąt elementów broni - luf karabinowych, zamków i komór zamkowych, amunicję, kilka sztuk broni krótkiej, granaty. Skąd mężczyźni wiedzieli gdzie szukać militariów? Swoją wiedzę opierali głównie na książkach i mapach. Dokładnie sprawdzali, którędy przebiegały fronty wojenne i tam wykrywaczami metalu szukali pozostałości po bitwach.

Odkrycie cmentarzyska sprzed półtora tysiąca lat

Efektem przeszukania pomieszczeń należących do nielegalnych handlarzy było także odnalezienie przez policjantów worków z zabytkowymi przedmiotami. Były tam podkowy, strzemiona, groty, spinki, ozdoby, elementy biżuterii wykonane z brązu. Zostały one wykopane przez poszukiwaczy w lesie. Wizja lokalna w miejscu odnalezienia przedmiotów przeprowadzona przy udziale kustosza Jerzego Siemaszko z Muzeum Okręgowego w Suwałkach odkryła przed kryminalnymi tajemnicę tego miejsca.

Odkrycie cmentarzyska jest unikatem, mającym bezcenną wartość naukową, kulturową. Bardzo trudno odnaleźć miejsca, w których żyli Jaćwingowie. Stosowali oni w obrządku pogrzebowym palenie zwłok i rozsypywanie prochów. Z informacji od człowieka, który wykopywał urny wiemy, że było ich kilka tysięcy. Może to świadczyć o życiu, które się tu wiele wieków temu toczyło. Będziemy badać to miejsce pod tym kątem. Z tych zabezpieczonych przez policjantów eksponatów będziemy starali się uzyskać jak najwięcej informacji. My archeolodzy jesteśmy trochę jak policjanci dochodzeniowo-śledczy. Jeśli okaże się, że mamy do czynienia z bardzo bogatym kompleksem osadniczym, w którego skład cmentarzysko, być może grodzisko i osady (to będzie wiadomo po szerszych badaniach, które planujemy), może być to jeden z najważniejszych zespołów stanowisk archeologicznych w Polsce i Europie - mówi kustosz.

Materiał dowodowy zebrany przez policjantów wskazuje na to, że mieszkańcy Warmii i Mazur orientowali się z czym mają do czynienia. Świadczy o tym chociażby maskowanie miejsca w lesie. Odnalezione zabytkowe przedmioty przechowywali w garażu, a następnie pakowali w paczki, które sprzedawali za tysiąc, lub dwa. Za handel bronią i nielegalne poszukiwanie militariów może im grozić dziesięć lat więzienia.

(j.)