Starcia policji z manifestującymi przed siedzibą Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Funkcjonariusze musieli użyć gazu, broni na gumowe kule i armatki wodnej. Agresywny tłum, który palił opony i odpalał petardy, udało się rozproszyć. Po górniczej demonstracji zatrzymano cztery osoby. Pomocy medycznej udzielono sześciu protestującym, rannych zostało też sześciu policjantów. Tymczasem od jutra górnicy, którzy domagają się odwołania prezesa JSW Jarosława Zagórowskiego, zapowiadają strajk okupacyjny.

Związkowcy z Międzyzwiązkowego Komitetu Protestacyjno-Strajkowego podkreślają, że prezes JSW zaprosił ich dzisiaj na rozmowy z jego udziałem, wiedząc, że to na ich żądanie przez ostatni tydzień trwały negocjacje bez jego udziału. To już jest po prostu kpina. Stąd już ta determinacja naszych załóg, że to oni przyszli. Oni chcą tu Zagórowskiego, niech wyjdzie, niech próbuje rozmawiać z tymi ludźmi - mówił wiceszef Solidarności w JSW Roman Brudziński.

Mamy tutaj własne służby, na pewno zapanujemy nad tym, żeby ten budynek nie został dzisiaj spalony - stwierdził.

Zaznaczył również, że część załóg kopalń ma od dzisiaj podejmować protesty głodowe, a od jutra rozpocząć ma się strajk okupacyjny. Górnicy wiedzą, kto doprowadził tę spółkę do takiego stanu, jaki jest na dzień dzisiejszy. Mają pełen przekaz, wiedzą, że to ci, którzy tutaj zarządzają tą firmą, są za to odpowiedzialni. I dziwi ich, że politycy nie podejmują odpowiednich decyzji - powiedział Brudziński. Czekamy na obecność tutaj właściciela, ministra (skarbu Włodzimierza) Karpińskiego, żeby wreszcie pojawił się, bo jeżeli nie zarząd, jeżeli nie rada nadzorcza, to w końcu chyba właściciel, który ma ponad 51 proc. Bo akcjonariusze już do nas pisali... - dodał.

Pan prezes odchodzi - górnicy wracają do pracy. Potem mogą odbywać się dalsze rozmowy - podkreślał w rozmowie z naszym reporterem obecny na demonstracji górnik, a ktoś inny dorzucił: Na pewno tego nie odpuścimy.

Zarząd JSW: Przez strajk spółka poniosła duże straty

Szef JSW Jarosław Zagórowski podał dzisiaj, że spółka poniosła przez strajk duże straty. Wstrzymanie wydobycia na czas strajku spowodowało - według niego - wstrzymanie sprzedaży około 445 tys. ton węgla. Spadek wydobycia jest większy - sięga 530 tys. ton, a każdego dnia wartość ta powiększa się o mniej więcej 65 tys. ton. Utracone przychody spółki w stosunku do planu na pierwszy kwartał sięgają około 130 mln zł.

To jest duży problem dla JSW - mówił Zagórowski podczas konferencji prasowej w Jastrzębiu-Zdroju.

Przedstawiając dotychczasowy bilans trwającego trzynasty dzień protestu, Zagórowski wyliczał, że spółka zatrudnia 26 296 osób, a w proteście bierze udział 9 tys. Absencja związana z chorobami i urlopami wynosi obecnie około 38 proc., podczas gdy zazwyczaj sięga około 20 proc. Duża część załogi, nie chcąc brać udziału w strajku, znalazła rozwiązanie w postaci różnego rodzaju zwolnień lekarskich czy wzięcia urlopu - mówił prezes JSW.

Dzisiaj rano rozpoczęła się trzynasta doba strajku w JSW. Od zeszłego poniedziałku do piątku trwały rozmowy związkowców i zarządu spółki - z udziałem mediatora, byłego wicepremiera i byłego ministra pracy Longina Komołowskiego. W piątek rano strony parafowały kierowany do rady nadzorczej JSW protokół uzgodnień i rozbieżności.

W weekend rzecznik sztabu protestacyjnego Piotr Szereda sygnalizował, że zgodnie z decyzją załóg strajk trwa nadal, a jego uczestnicy czekają na decyzje rady nadzorczej. Przede wszystkim punktem zapalnym jest prezes spółki. Jeśli zdecydujemy się na obniżenie wynagrodzeń, to chcemy wymienić ekipę zarządu, zwłaszcza prezesa. Jeśli (rada - red.) tego nie zrobi, strajk zaostrzymy - mówił Szereda, nawiązując do głównego postulatu strajkujących, czyli żądania odwołania prezesa JSW Jarosława Zagórowskiego.

Strajk w JSW rozpoczął się 28 stycznia w następstwie ogłoszenia przez zarząd planu oszczędnościowego uzasadnianego potrzebą poprawy kondycji firmy.

(edbie)