Przypadający na Polskę batalion NATO ma zostać rozmieszczony na północno-wschodnim krańcu polskiego terytorium w tzw. przesmyku suwalskim, którego zajęcie przez obce siły całkowicie odcięłoby kraje bałtyckie od reszty Europy - pisze środowy "Financial Times". Ministrowie obrony państw NATO potwierdzili we wtorek w Brukseli plany rozmieszczenia po jednym batalionie w Polsce i w krajach bałtyckich. Każdy batalion będzie miał jedno tzw. państwo ramowe, odpowiedzialne za wystawienie sił stanowiących trzon batalionu i dowodzenie nim.

Przypadający na Polskę batalion NATO ma zostać rozmieszczony na północno-wschodnim krańcu polskiego terytorium w tzw. przesmyku suwalskim, którego zajęcie przez obce siły całkowicie odcięłoby kraje bałtyckie od reszty Europy - pisze środowy "Financial Times". Ministrowie obrony państw NATO potwierdzili we wtorek w Brukseli plany rozmieszczenia po jednym batalionie w Polsce i w krajach bałtyckich. Każdy batalion będzie miał jedno tzw. państwo ramowe, odpowiedzialne za wystawienie sił stanowiących trzon batalionu i dowodzenie nim.
Amerykańscy żołnierze biorący udział w międzynarodowych ćwiczeniach Anakonda-16 /Marcin Bielecki /PAP

Według "FT", który powołuje się na źródła zbliżone do wtorkowych rozmów, jednym z państw ramowych będzie Wielka Brytania, która zgodziła się wystawić ok. 500 żołnierzy i najprawdopodobniej będzie dowodziła batalionem NATO w Estonii. USA miałyby objąć dowództwo nad batalionem w Polsce, a Niemcy i Kanada nad batalionami odpowiednio na Litwie i Łotwie.

Jak powiedział wiceszef MON Tomasz Szatkowski, na którego powołuje się brytyjski dziennik, nowe siły mogłyby zostać rozmieszczone najwcześniej na początku 2017 roku.

Dyplomaci twierdzą, że dzięki rozmieszczeniu batalionów stworzony zostanie swego rodzaju system wczesnego ostrzegania, który w razie potrzeby skutkowałby reakcją na pełną skalę ze strony NATO. Bataliony mają dostać wsparcie tzw. szpicy, czyli sił NATO natychmiastowego reagowania (ok. 5 tys. żołnierzy), która interweniowałaby w razie wystąpienia zagrożenia. "(Bataliony) nie zostaną pozostawione same sobie" - zapewnił na marginesie spotkania w Brukseli brytyjski minister obrony Michael Fallon.

Polska wcześniej domagała się utworzenia na swym terytorium stałej bazy NATO, a przedstawiciele Sojuszu przyznają, że w razie inwazji ze Wschodu obiecane wsparcie w postaci batalionów będzie dla wrogich sił jedynie "progiem hamującym" - pisze "FT".

Jeśli chodzi o samą liczebność (...), to nie będzie to coś, co samo w sobie miałoby potencjał bojowy wystarczający do obrony całego teatru działań wojennych. To jest coś, co da nam o wiele bardziej wiarygodny czynnik odstraszający - powiedział cytowany przez "FT" wiceminister Szatkowski.

Na spotkaniu w Brukseli ministrowie obrony NATO mówili też po raz kolejny, że konieczne jest podniesienie przez państwa członkowskie Sojuszu wydatków na obronę do co najmniej 2 proc. PKB. Obecnie wymóg ten spełnia zaledwie pięć krajów (w tym Polska), a kolejnych osiem, w tym Rumunia i Czechy, zobowiązały się do realizacji tego zobowiązania w ciągu 10 lat.


(j.)