Zespół specjalistów zbada zgliszcza zakładu przy ulicy Dąbrowskiego w Łodzi, by ustalić przyczynę pożaru. Pod uwagę brane są zaprószenie ognia lub usterka w czasie produkcji. Ogień strawił halę o powierzchni niemal 7 tysięcy metrów kwadratowych.

Ogień zniszczył nie tylko konstrukcję budynku - spłonęły także specjalistyczne maszyny produkcyjne. Strażacy z zastępu chemicznego zbadali dym unoszący się nad miastem i radzą łodzianom, by na wszelki wypadek zamknęli okna.

Kierownik zakładu powiedział, że mamy przymusowe urlopy - mówił naszej dziennikarce jeden z mężczyzn, którzy pracowali w spalonej hali. Część osób prawdopodobnie zostanie przerzucona na inne hale. Ile jest miejsc - nie wiadomo dokładnie, ale prawdopodobnie niedużo. Dla 700 osób na pewno nie wystarczy - podkreślał.

Prezydent Łodzi Hanna Zdanowska obiecała, że zakład dostanie pozwolenie na odbudowę hali w ekspresowym trybie. Pracownikami mają zająć się Powiatowe Urzędy Pracy.

(mn)