Rozkopane drogi, niekończące się remonty… dlaczego to tyle trwa? Pytają tysiące polskich kierowców, którzy widzą, jak pracują robotnicy na naszych drogach. Ślamazarne tempo remontów udowodnili reporterzy RMF FM, dokumentując kilka miejsc, gdzie nic się nie dzieje.

Dlaczego tak jest? Taki remont, z którymi się spotykamy najczęściej w lecie, to są remonty, które trwają od miesiąca do dwóch. O tempie tego remontu decydują projektanci, którzy decydują, jak długo będzie taka budowa trwała. Ma w tym także udział GDDKiA, która podpisuje w imieniu Skarbu Państwa na trzy zmiany - mówi RMF FM Andrzej Maciejewski, rzecznik Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.

Czy podpisując nowe kontrakty można zażądać, aby prace były prowadzone na trzy zmiany? Nowe budowy – tam, gdzie nie ma jeszcze ruchu – są prowadzone 24 godziny na dobę. Ta sama droga, tylko na odcinkach remontowanych, w nocy nie jest remontowana. Wprowadzenie maszyn budowlanych mogłoby spowodować zagrożenie. To są rzeczy, które musimy brać pod uwagę, planując takie remonty - zaznacza Maciejwski.

Okazuje się jednak, że są kraje, które można postawić za wzór w szybkości prowadzenia robót drogowych. Jak juz mówiliśmy, we Francji autostrady są remontowane przez całą dobę …i nikt nie tłumaczy się zagrożonymi maszynami.

Czy ministerstwo transportu robi coś, aby usprawnić procedury prowadzenia remontów? Szef resortu Jerzy Polaczek cały czas powtarza, że już przyspieszył rozstrzyganie przetargów. Drogowcy, którzy również mogą eliminować nierzetelnych wykonawców, wciąż jednak powtarzają, że nadal jest sporo przepisów, które stawiają przed nimi bariery nie do przejścia. Urzędnicy resortu muszą więc jeszcze wyżej zakasać rękawy, a Sejm uchwalić kolejne zmiany.

Czy opieszali wykonawcy są w jakiś sposób karani? Za opóźnienia są naliczane kary – zwykle w wysokości 0,05 proc. od wartości kontraktu za każdy dzień zwłoki.

Kary są naliczane, ale czy są płacone? Chcieliśmy ominąć ten element, że my naliczamy, a potem procesujemy się o wypłatę; po prostu odliczamy od wartości kontraktu i zamiast wypłacić wykonawcy to, na co się umówiliśmy, wypłacamy o tyle mniej, o ile narosły mu kary - mówi RMF FM Andrzej Maciejewski.