Kolorów nabiera afera zbyt dużego żołądka prezydenta Francji Jacques'a Chiraca. Wniesienie skargi sądowej zapowiedział socjalistyczny mer Paryża. Kontrola wydatków paryskich władz miejskich w ciągu ostatniego ćwierćwiecza wykazała, że prywatne posiłki jednego z byłych merów kosztowały podatników ponad pół tysiąca dolarów dziennie. Tym merem o niezaspokojonym apetycie był właśnie... Chirac.

Już od dawna było wiadomo, że Chirac miał zawsze świetny apetyt, ale mimo wszystko są pewne granice – ironizują nadsekwańscy komentatorzy. Okazało się bowiem, że jako mer Paryża ten energiczny polityk wydawał wraz z małżonką np. 300 dolarów dziennie na same owoce i warzywa.

Wszystko wskazuje na to, że Chirac najbardziej obżerał się 7 lat temu w czasie kampanii przed poprzednimi wyborami prezydenckimi. Suma aż 100 dolarów dziennie umieszczona została w rubryce „Wydatki na ciastka, konfitury, kawę i herbatę”. Oczywiście większość komentatorów podejrzewa, że wydatki te były fikcyjne i w praktyce chodziło m.in. o nielegalne finansowanie kampanii wyborczej.

Jako prezydent Francji, Jacques Chirac, jest w tej chwili chroniony immunitetem, ale może stanąć przed sądem za niecałe 5 lat, gdy skończy się druga kadencja. Jego równie "łakoma" żona, może natomiast być sądzona w każdej chwili.

Foto: Archiwum RMF

20:55