Jest Europejski Nakaz Aresztowania Krzysztofa A. oskarżonego o udział w brutalnym pobiciu byłego wiceszefa Komisji Nadzoru Finansowego Wojciecha Kwaśniaka - dowiedział się reporter RMF FM. Mężczyzna trafił rok temu do niemieckiego więzienia, a jego nieobecność jest jednym z powodów tego, że nie może wystartować proces w sprawie pobicia, do którego doszło 5 lat temu.

Kolejną rozprawę zaplanowano na pojutrze, jednak jest bardzo mało prawdopodobne, by proces się rozpoczął. Po pierwsze ENA za jednym z podejrzanych został wysłany ostatniego dnia roku. Mimo że wiadomo, gdzie przebywa Krzysztof A. - jest w więzieniu w Bawarii - formalności, by trafił do Polski są bardzo czasochłonne. 

Krzysztof A. to pierwszy zatrzymany w sprawie pobicia Wojciecha Kwaśniaka. Według prokuratury miał przyjąć zlecenie od Piotra P. na pobicie Kwaśniaka. Krzysztof A. miał potem przekazać to zlecenie bezpośredniemu sprawcy pobicia. Według prokuratury dał zdjęcie, przekazał informacje nt. samochodu Kwaśniaka oraz co najmniej 40 tys. zł. Kupił też samochód do śledzenia ówczesnego wiceszefa KNF. W styczniu zeszłego roku został skazany na 4,5 roku przez niemiecki w Pasawie za przestępstwa popełniane na terenie Niemiec. Wyrok odsiaduje w więzieniu w Straubing w Bawarii. 

Dodatkowo nie wiadomo, czy przed sądem stanie drugi z oskarżonych o pobicie. Na jutro zaplanowano jego badania psychiatryczne. Na poprzednie się nie stawiał. Jeśli znów się nie pojawi, sąd zapowiedział zlecenie jego zatrzymani i doprowadzenia. Nie wiadomo jednak, czy uda się to zrobić przed rozprawą.

Akt oskarżenia trafił do sądu ponad trzy lata temu


W kwietniu 2014 roku ówczesny wiceszef KNF Wojciech Kwaśniak został pobity przez ludzi wynajętych - jak twierdzi prokuratura - przez członka władz SKOK Wołomin.

Akt oskarżenia wobec 4 mężczyzn podejrzanych o zlecenie pobicia i pobicie Wojciecha Kwaśniaka trafił do sądu rejonowego Warszawa Mokotów 9 października 2015 roku. Dwóch z nich przebywało w tym czasie w areszcie - mowa o zleceniodawcy, byłym członku Rady Nadzorczej SKOK Wołomin Piotrze P. oraz głównym sprawcy, który pałką teleskopową brutalnie pobił Wojciecha Kwaśniaka - Krzysztofie A., ps. Twardy. W trakcie procesu ten ostatni został wypuszczony na wolność. 

Choć proces trwa od końca 2015 roku i odbyło się 12 rozpraw, sędzia prowadząca przewód sądowy poszła na zwolnienie. To oznacza, że sprawę przejął inny skład. Nowego sędziego wyznaczono w lutym ubiegłego roku. On musi rozpocząć przewód na nowo - do tego - jak informuje sąd - potrzebna jest obecność wszystkich oskarżonych.

Kwaśniak miał być bity dwie minuty. Cudem uszedł z życiem

Wojciech Kwaśniak został pobity w kwietniu 2014 roku. Według ustaleń śledczych, sprawcy zostali do tego wynajęci przez osoby ze SKOK Wołomin. W akcie oskarżenia jest mowa o przynajmniej kilku uderzeniach, o czterech ranach tłuczonych głowy, złamaniu kości ciemieniowej oraz złamaniu nadgarstków. Ciosy zadawano pałką teleskopową. Wojciechowi Kwaśniakowi założono w sumie 42 szwy.  

Gdy Kwaśniak się bronił, zerwał napastnikowi z głowy kominiarkę. Chciał w ten sposób ujawnić jego twarz przed kamerami monitoringu.

Kwaśniak miał być bity dwie minuty. Zdaniem prokuratorów, jak i biegłych badających moje obrażenia, tylko dzięki ogromnemu szczęściu i mojej sprawności - temu, że potrafiłem się bronić, nie tracąc przytomności - nadal żyję i nie jestem rośliną, którą musi się opiekować rodzina bądź szpital, tak jak jest w przypadku kierowcy rajdowego Schumachera - opowiadał w Popołudniowej rozmowie w RMF FM.

Po pobiciu Wojciech Kwaśniak leczył się dwa miesiące. Po powrocie do pracy był chroniony przez BOR. O czym także wspominał w rozmowie z Marcinem Zaborskim. Przez wiele miesięcy byłem chroniony przez Biuro Ochrony Rządu, ja i moja rodzina. Wracając do pracy po długotrwałym zwolnieniu lekarskim, byłem konwojowany przez policjantów, musiałem jeździć w kamizelce kuloodpornej - wymieniał.

Ochronę zdjęto w 2015 roku. Jak ocenił Kwaśniak, obecnie "został pozostawiony sobie". Proces sądowy, gdzie występuję jako poszkodowany i oskarżyciel posiłkowy, to jest wyłącznie mój problem. Państwo przestało się interesować swoim funkcjonariuszem - stwierdził. 

Podczas rozmowy z Marcinem Zaborskim odniósł się także do słów ministra Zbigniewa Ziobry, który w TVP stwierdził, że Wojciech Kwaśniak być może został zaatakowany właśnie dlatego, że "Komisja Nadzoru Finansowego przez długi czas rozzuchwalała przestępców pozwalając im w sposób bezkarny wyprowadzać miliardy złotych". 

Stwierdzenie pana ministra jest szokujące, nie tylko dla mnie, mojej rodziny, wszystkich pracowników urzędu KNF. Chyba dla każdego urzędnika w Polsce i obywatela - zaznaczył.

Opracowanie: Krzysztof Zasada, Magdalena Partyła