Chciał upolować mewę, ale wpadł w pułapkę. Kilkanaście godzin spędził w błotnistej mazi bielik. Z narażeniem życia uratował go fotograf ze Świnoujścia.

Ptak utknął w błocie w okolicy Kasiborskich Paproci. Gęsta maź, pozostawiona przy brzegu przez pogłębiające tor wodny barki oblepiła całego bielika. Zwierzę nie miało szans wydostać się z tej pułapki.  

Wycieńczonego bielika znalazł lokalny fotograf Krzysztof Chomicz. Pierwszy podjął się próby jego uwolnienia. Okazało się to jednak bardzo trudne. Ptak znajdował się kilkadziesiąt metrów od brzegu. Czasu na pomoc też nie było wiele. Po zmroku błoto tworzy twardą skorupę. Bielik nie dożyłby do rana. Także przejście przez gęste błoto w pojedynkę było bardzo niebezpieczne. Niezbędna okazała się lina, którą udało się pożyczyć od strażaków. Specjalistyczny sprzęt nie zdał jednak egzaminu - lina była za krótka, by dostać się przy jej pomocy do zwierzęcia. Na miejsce przyjechali strażacy ze specjalnymi sankami, używanymi do ratowania ludzi z przerębli. Niestety i im nie udało się dotrzeć do ptaka. Wycofali się, żeby nie narażać życia i nie poświęcać sprzętu. Fotograf jednak nie odpuścił. Kupił dłuższą linkę, w błoto udał się z kawałkiem styropianu. Z powietrza asekurował go dron, a na brzegu czekali ludzie, żeby pomóc wyciągnąć go z błota. W końcu o 18.40 rozebrany do bielizny świnoujski fotograf ruszył na akcję ratunkową. Doczołganie się do ptaka zajęło mu prawie godzinę. Po pokonaniu kilkudziesięciu metrów mężczyzna dotarł do bielika. Ten okazał się być na tyle silny, że... dziobnął fotografa w rękę i w nogę. 

Po akcji ratunkowej ptak został oczyszczony oraz oddany we właściwe ręce - jeszcze dziś trafi do Szczecina. Rehabilitację przejdzie w ośrodku fundacji "Dzika Ostoja".

(edbie)