Nowym ministrem w Kancelarii Premiera zostanie specjalista od deregulacji, czyli walki z biurokracją. A były premier Jan Krzysztof Bielecki za kilka tygodni zostanie szefem rady gospodarczej.

Po zapowiedzi Donalda Tuska o planowanej rekonstrukcji pojawiło się wiele spekulacji związanych z nazwiskiem Bieleckiego. Sekretarz Stanu w kancelarii to nie stanowisko, skrojone dla mentora Donalda Tuska - takie zdanie można jednak usłyszeć od najbliższych współpracowników obecnego premiera, którzy od razu dodają także, że nikt nie miałby odwagi zaproponować Bieleckiemu takiej małej i podległej funkcji.

Tym bardziej, że nie będzie to żaden "nadminister", a raczej urzędnik pilnujący projektów deregulacyjnych, powstających w różnych resortach i w komisji "Przyjazne państwo". Byłemu premierowi z kolei na razie najbardziej opłaca się być trochę obok rządu, czyli szefować radzie gospodarczej i nie palić nazwiska, które w przyszłości może się bardzo przydać.

Na spektakularną zmianę w rządzie można liczyć tylko wtedy, gdyby zwolniło się stanowisko po Radosławie Sikorskim. Choć na razie w rankingach prezydenckich politycy Platformy przywiązali się do kandydata Bronisława Komorowskiego, to jednak pokusa wystawienia w tym wyścigu Sikorskiego jest duża. Nie chodzi tylko o lepsze sondaże, jakie ma szef MSZ-u, ale również o wrażenie psychologiczne. Coś na zasadzie: zobaczyć Lecha Kaczyńskiego, ścierajacego się z nielubianym przez siebie Sikorskim - bezcenne.