Lekarka oskarżona przez prokuraturę o przyczynienie się do śmierci pacjentki dalej kieruje przychodnią w Bartoszycach - ustalił reporter RMF FM Andrzej Piedziewicz. Oprócz pani doktor w tej sprawie oskarżona jest także dyspozytorka pogotowia ratunkowego.

Lekarka nie chce rozmawiać o tej sprawie, twierdząc, że każdy ma prawo do błędu. Nie widzi też powodu, by rezygnować z pracy. Nadal jest więc nie tylko lekarzem, ale i szefową osiedlowej przychodni.

Inaczej zachowała się dyspozytorka pogotowia. Kobieta wprawdzie wciąż pracuje w pogotowiu, ale na własną prośbę została przeniesiona na mniej odpowiedzialne stanowisko.

Do tragedii doszło w listopadzie ubiegłego roku. 55-letnia w ciągu kilku dni dwa razy była w osiedlowej przychodni z prawie 40-stopniową gorączką. Lekarze nie zlecili jednak dodatkowych badań, przepisali jedynie leki przeciwgorączkowe. Kilka dni później kobieta czuła się tak źle, że jej mąż postanowił wezwać pogotowie. Dyspozytorka nie wysłała jednak karetki, a jedynie zaleciła kolejne lekarstwo.

Prokuratura oskarżyła lekarkę z przychodni oraz dyspozytorkę pogotowie o narażenie życia kobiety na niebezpieczeństwo - gdyby lekarka zleciła dodatkowe badania, a dyspozytorka wysłała karetkę, chorą być może udałoby się uratować.