Z jakimś mocarstwem trzeba być w bliskich stosunkach. Jeśli z Moskwą jesteśmy w odległych, stosunki z Berlinem psujemy sami, to chociaż z Waszyngtonem bądźmy w dobrych - mówi RMF FM prof. Władysław Bartoszewski.

Konrad Piasecki: Panie profesorze, kiedy pan słuchał Władimira Putina, przebiegały panu po plecach takie „zimnowojenne ciarki”?

Władysław Bartoszewski: Nie. Po pierwsze, nie słuchałem Władimira Putina. Po drugie, nic mi nie przebiegało po plecach, bo nie zajmuję się polityką zagraniczną i nie mam zamiaru się zajmować. Po trzecie, myślę, że jak przyjdzie prezydencja Słowenii, od 1 stycznia 2008 roku, to może wreszcie jakiś słowiański kraj, wprawdzie tylko 1,5-milionowy, wykaże pewną obecność w polityce zagranicznej.

Konrad Piasecki: Na razie słowiański kraj 38-milionowy nie wykazuje specjalnej obecności. Pan myśli, że to jest jakiś ciąg przypadków i zaniedbań czy świadoma polityka?

Władysław Bartoszewski: Nie zajmuję się działalnością Ministerstwa Spraw Zagranicznych, chcę mieć na starość spokój.

Konrad Piasecki: Ale może pan ją oceniać.

Władysław Bartoszewski: Mogę, ale nie chcę.

Konrad Piasecki: Dlatego, że jest taka zła?

Władysław Bartoszewski: Dlatego, że polityką – Ministerstwem Spraw Zagranicznych – przynajmniej formalnie kieruje kobieta, a ja jestem wychowany w szacunku dla kobiet.

Konrad Piasecki: A szef klubu Prawa i Sprawiedliwości Marek Kuchciński mówi: To dobrze, że nas tam nie było, bo mogłoby dojść do rękoczynów.

Władysław Bartoszewski: Nie wiedziałem, że premier czy nasi ministrowie są skłonni do takich rozwiązań.

Konrad Piasecki: Prawdziwi mężczyźni gotowi do mocnych uderzeń.

Władysław Bartoszewski: Nie znam się na prawdziwych mężczyznach, od tego są pisma fachowe.

Konrad Piasecki: Uważa pan, że to nieodpowiedzialne słowa, czy właśnie w ten sposób należy prowadzić polską politykę?

Władysław Bartoszewski: Myślę, że są to słowa na poziomie posła Kuchcińskiego.

Konrad Piasecki: Czyli jakim?

Władysław Bartoszewski: Jego własnym.

Konrad Piasecki: Uważa pan, że generalnie na takich imprezach, takich konferencjach warto być? Pan jako szef dyplomacji na nich bywał czy raczej ich unikał?

Władysław Bartoszewski: Nie wiem, czy warto być. Jest niezbędne być. Przez szacunek dla samych siebie. Miałem czterech wysoko wykwalifikowanych sekretarzy stanu, takich jak Stefan Meller, Radek Sikorski. Jeżeli ja nie jeździłem, to oni jeździli.

Konrad Piasecki: Dlaczego do dzisiaj nie jeździmy? Bo nie chcemy?

Władysław Bartoszewski: Nie wiem.

Konrad Piasecki: A jak pan ocenia tarczę rakietową? Pozwalać na budowę jej w Polsce?

Władysław Bartoszewski: Nie jestem prawdziwym Polakiem, bo prawdziwy Polak zna się na wszystkim, a ja tylko na niektórych rzeczach.

Konrad Piasecki: Pańska intuicja coś panu podpowiada?

Władysław Bartoszewski: Moja intuicja podpowiada mi, że trzeba być z jakimś mocarstwem w bliskich stosunkach. Jeżeli jesteśmy w odległych raczej z Moskwą i psujemy sami z Berlinem, to chociaż z Waszyngtonem bądźmy w dobrych stosunkach. Chyba, że wystarczy nam Słowenia.

Konrad Piasecki: Czyli zgadzać się?

Władysław Bartoszewski: Nie wiem.