"Platformie potrzebna jest nowa energia. Musimy być każdego dnia na ulicach, wśród ludzi. (…) Platforma musi być ponownie partią tętniącą życiem (…) musi być jak bardzo dobry, zgrany zespół sportowy, w którym każdy ma określoną rolę i pracę do wykonania" - tak Bartosz Arłukowicz odpowiada na łamach "Rzeczpospolitej" na pytanie o to, dlaczego zdecydował się wystartować w wyborach na szefa Platformy Obywatelskiej. O dotychczasowym przewodniczącym Grzegorzu Schetynie mówi, że "wykonał bardzo dużo ciężkiej pracy i trzeba to docenić", ale uważa, że nadszedł "moment, w którym zmiany są niezbędne, abyśmy na nowo zaczęli wygrywać wybory".

Zdaniem Arłukowicza, PO miała szansę na zwycięstwo zarówno w majowych wyborach do Parlamentu Europejskiego, jak i parlamentarnych z października.

"Wielu kandydatów pokazało, że potrafi wygrywać wybory" - podkreśla Arłukowicz, który w kampanii przed wyborami europejskimi postawił na bezpośrednie spotkania z wyborcami i uzyskał bardzo wysokie poparcie - najwyższe w okręgu nr 13: zdobył blisko 240 tysięcy głosów - o blisko 55 tysięcy więcej niż Joachim Brudziński z PiS, który uzyskał drugi w tym okręgu wynik.

"Listy wyborcze muszą być złożone z ludzi, którym się chce, którzy są gotowi robić kampanię każdego dnia i którzy walczą o każdy głos. W układaniu list muszą brać udział przedstawiciele lokalnych społeczności i struktur. Platforma musi być jak wojsko"mówi teraz Arłukowicz w rozmowie z "Rzeczpospolitą.

Odnosząc się do zbliżających się wyborów prezydenckich, podkreśla również, że "Andrzej Duda jest do pokonania".

"Klucz do zwycięskich wyborów prezydenckich leży w mniejszych miastach, miasteczkach i wsiach. Nie możemy, jako opozycja, skupić się tylko na Warszawie, Poznaniu, Gdańsku czy Wrocławiu. Trzeba odwiedzać Polaków w ich małych ojczyznach. Musimy przekonać ludzi nie tylko w Szczecinie, ale też w Darłowie, Strzelcach Krajeńskich, Piszu, Wiśle czy Mielcu. I w Radowie Małym. Te wybory są do wygrania" - przekonuje.

Pytany, czy pod jego rządami Platforma skręciłaby w lewo, czy on sam popiera małżeństwa homoseksualne i adopcję dzieci przez pary homoseksualne, Arłukowicz odpowiada, że "kwestie ideologiczne czy światopoglądowe są ważne, ale nie są w tej chwili najpilniejszymi sprawami, którymi musimy się w Polsce zająć".

"Przed nami ogromne wyzwania w temacie ochrony zdrowia, której kondycja pod rządami PiS dramatycznie się pogorszyła. Ochrona środowiska i czyste powietrze - w tych kwestiach rząd PiS zrobił wiele złego i trzeba będzie bardzo mocno nadrabiać stracony czas. Drożyzna w sklepach czy rosnące rachunki za prąd, a co za tym idzie - wzrost cen praktycznie każdego towaru i usługi. Rozlewający się i wciąż nierozwiązany problem ASF. To są pilne sprawy, którymi musimy się zająć w pierwszej kolejności" - wylicza kandydat na szefa PO.

Zaznacza również, że "tematy in vitro czy standardy okołoporodowe to nie są tematy lewicowe czy prawicowe, tylko tematy dotyczące ludzi, którzy po prostu potrzebują pomocy".

"Musimy łączyć różne światopoglądy, różne spojrzenia na wiele spraw, ale musimy unikać radykalizmów. PO musi być partią społeczną, która przede wszystkim będzie się zajmować problemami Polaków, a nie ideologiami" - podkreśla Bartosz Arłukowicz.