Amerykański żołnierz zginął, a dwóch jego kolegów zostało rannych w ataku w północnym Iraku - poinformowały władze wojskowe USA. Żołnierze 4. Dywizji Piechoty zostali ostrzelani z broni maszynowej na posterunku, 80 km na północny wschód od Bagdadu.

Do ataku doszło wczoraj późnym wieczorem, 40 kilometrów na wschód od Bakuby, gdzie w ostatnim czasie kilkakrotnie ostrzelano oddziały amerykańskie z moździerzy. Cały ten region, zwany "trójkątem sunnickim", uważa się za główną ostoję zwolenników Saddama Husajna. Zaatakowany oddział odpowiedział ogniem, raniąc 4 Irakijczyków.

Przed południem Irakijczycy ostrzelali z granatników konwój wojskowy jadący autostradą w pobliżu bagdadzkiego lotniska. Co najmniej 4 żołnierzy jest rannych. Zostali oni ewakuowani przez śmigłowiec medyczny.

Od czasu, gdy w maju prezydent George W. Bush ogłosił koniec głównych działań wojennych w atakach Iraku zginęło 51 amerykańskich żołnierzy. W sumie w całym konflikcie zginęło 165 Amerykanów - o 18 więcej niż w wojnie nad Zatoką Perską w 1991 roku.

12:00