Moshe T. - wbrew wcześniejszym wyjaśnieniom w prokuraturze - przed sądem przyznał się do stawianych mu zarzutów. Dlatego - jak dowiedział się reporter RMF FM - nie trafił do aresztu.

Izraelski biznesmen został zatrzymany w Warszawie przez CBA, gdy wręczał 150 tysięcy złotych łapówki byłemu już działaczowi Platformy Obywatelskiej Łukaszowi K. z Piaseczna, za zmiany w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego. O tej aferze pierwszy poinformował was RMF FM.

Moshe T. przyznał się do winy, bo nie chciał trafić do aresztu i takie rozwiązanie zaproponowała mu obrona. Został zatrzymany na gorącym uczynku, gdy przekazał pieniądze w jednym z warszawskich hoteli. Trudno byłoby mu dowieść, że tego nie zrobił.

Jak usłyszał w prokuraturze reporter RMF FM, Moshe T. przed sądem złożył wyjaśnienia, które były całkowicie zgodne z zebranym materiałem dowodowym. Prokuratura zmieniła wniosek z aresztowego na dozór 5 razy w tygodniu i kaucję 100 tysięcy złotych. W tym postanowieniu nie ma zakazu opuszczania Polski.

Teraz prokuratura wystąpi do samorządu w Piasecznie o dokumentację związaną z tworzeniem planu zagospodarowania przestrzennego. Będą też przesłuchiwani urzędnicy, którzy mogą podejmować decyzje z nim związane. Chodzi o sprawdzenie, czy Łukasz K. mógł mieć realny wpływ na te decyzje, a także czy już się z kimś umówił.

Łukasz K. został wczoraj aresztowany na trzy miesiące. Miał obiecać zablokowanie budowy osiedla mieszkaniowego. Uniemożliwienie inwestycji było elementem gry biznesowej między dwoma przedsiębiorcami. Na taką decyzję miał naciskać Moshe T. Chciał uczestniczyć w inwestycji i dać sygnał, że bez niego nie dojdzie ona do skutku.

Wczoraj Łukasz K. został wyrzucony z Platformy Obywatelskiej, a tym samym przestał pełnić funkcję wiceszefa PO w Piasecznie.

Moshe T. to 51-letni izraelski prawnik, którego ojciec pochodził z Polski. Przyjechał do naszego kraju pod koniec lat 90. Działał głównie w Krakowie - tam jest siedziba jego kancelarii. Pomagał swoim rodakom odzyskiwać żydowskie nieruchomości utracone po wojnie. W Izraelu biznesmeni znali go jako człowieka, dzięki któremu można skutecznie inwestować w Polsce. Jak usłyszał reporter RMF FM, polecali go sobie dość często ludzie z kręgów biznesowych w tym kraju. Chodziło o inwestycje w ziemię z możliwością budowy między innymi osiedli. Miał także wyszukiwać atrakcyjne, także zabytkowe kamienice, które można było wykupić i remontować. Jak się dowiedział Krzysztof Zasada, cześć tych biznesów, w których Moshe T. brał udział, upadła, a niektórzy inwestorzy twierdzą, że ich oszukał.

(mpw)