10 zgromadzeń publicznych zgłoszono w kontrze do planowanej przez prezydenta Gdańska na sobotę manifestacji, która odbędzie się pod hasłem "Demokratyczny Gdańsk mówi NIE dla nacjonalizmu i faszyzmu!". Paweł Adamowicz postanowił zorganizować manifestację po tym, jak 14 kwietnia ulicami Gdańska przeszli członkowie Obozu Narodowo-Radykalnego. Prezydent twierdzi, że miasto wydało zgodę na przemarsz nie wiedząc, że jego uczestnicy będą manifestować pod sztandarami ONR-u. Zapowiedział, że zgłosi wniosek o delegalizację organizacji.

Kontrmanifestacje zgłaszają osoby powiązane z Młodzieżą Wszechpolska. Jedną z nich zgłosiła córka radnej gdańskiego PiS-u, Anny Kołakowskiej - nieoficjalnie dowiedział się reporter RMF FM Kuba Kaługa. Manifestacje będą się odbywały między godz. 10 a 22 w różnych częściach miasta. Na godz. 12 na Długim Targu prezydent Gdańska planuje swoje zgromadzenie. Na sobotę szykuje się także policja, która ma zabezpieczyć wszystkie wydarzenia. Co ciekawe, kolejnych osiem zgromadzeń środowiska narodowe zaplanowały także na niedzielę.

Fala manifestacji jest kolejną częścią walki, która toczy się pomiędzy prezydentem Gdańska a nacjonalistami. Wszystko zaczęło się od marszu ONR-u, który 15 kwietnia świętował na ulicach Gdańska 84. rocznicę swojego powstania. Według policji przemarsz zgromadził ok. 400 osób. Niektórzy z uczestników maszerowali z zasłoniętymi twarzami. Przeszli sprzed Europejskiego Centrum Solidarności, koło dworca PKP do gdańskiego deptaka, ulicy Długiej. Skandowali hasła: "Wielka Polska to nasz cel, tylko ONR", "Znajdzie się kij na lewacki ryj", "PiS PO jedno zło", "Młodzi aktywni radykalni", "Śmierć wrogom ojczyzny".

Jak podał ONR na swoim profilu na jednym z portali społecznościowych, "hasłem przewodnim" tegorocznego jubileuszu było "Maszerować, aby nie zgnić, żeby nie umrzeć nigdy!". Transparent z tym hasłem otwierał maszerującą kolumnę. Wcześniej w historycznej Sali BHP odbył się ogólnopolski zjazd ONR. Przemarsz był legalny.

W wydanym oświadczeniu prezydent Gdańska Paweł Adamowicz napisał, że "Gdańsk i gdańszczanie zostali obrażeni. Obrażeni przez ludzi, którzy ideały wolności i solidarności postanowili wykorzystać w sposób wyjątkowo obrzydliwy". "Mogliśmy zobaczyć jak z historycznej Sali BHP na terenie Stoczni Gdańsk - miejsca gdzie podpisywano Porozumienia Sierpniowe - wyszli ludzie głoszący dokładnie antytezę tych idei. Ludzie o brunatnych duszach i sercach (...)" - napisał.

Prezydent Gdańska oświadczył, że miasto nie wiedziało, "że ci ludzie, których można było zobaczyć przechodzących ulicami będą to robić pod sztandarami ONR". "Nie wiedzieliśmy, bo w zgłoszeniu zgromadzenia publicznego i przemarszu taki zapis się nie znalazł" - tłumaczył.

Wyjaśnił, że przejście zostało zgłoszone przez osobę prywatną, mieszkankę jednej z dzielnic Gdańska. W uzasadnieniu zgłoszenia wpisała, że zgromadzenie będzie dotyczyć "istoty zachowań narodowych i niepodległościowych oraz w przestrzeni publicznej w Polsce"

Adamowicz zapowiedział, że wystąpi "po raz kolejny" z wnioskiem o delegalizację Obozu Narodowo-Radykalnego. "Będę też nawoływał prezydentów innych polskich miast, aby wnioskowali o delegalizację tej organizacji" - dodał. Przekonywał, że "to co wydarzyło się w Gdańsku, w świetle obowiązującego prawa, może się też odbyć w każdym mieście".


(nm)