25 kierowców krakowskiego pogotowia ratunkowego zostało obciążonych za tzw. "przepały". Muszą zapłacić za to, że przekroczyli limit zużycia paliwa w karetkach, którymi wyjeżdżają, żeby ratować życie pacjentów. Wygląda na to, że dyrekcja pogotowia oczekuje od kierowców stosowania ekonomicznego stylu jazdy po mieście, co w przypadku karetek pędzących na sygnale jest absurdem. "Normy są po to, aby ich przestrzegać" - grzmią władze instytucji.

Rachunki za tzw. "przepały" zostały wręczone dzisiaj. Kierowcy zostali obciążeni kwotami od 30 do aż 200 złotych. To skandal! My jeździmy na ratunek. Jeździmy szybko, żeby dotrzeć jak najszybciej, żeby ratować życie ludzkie, a w tym momencie za to jesteśmy ukarani - mówią kierowcy. Według nich dyrekcja pogotowia chce, żeby jeździli wolniej, nawet na sygnale. Jak będziemy wolniej jeździć, na pewno stworzymy zagrożenie publiczne dla mieszkańców milionowego miasta - ostrzegają.

Kierowcy nie wykluczają, że poinformują o sprawie prokuraturę.

Zobacz zarządzenie pogotowia

Dyrekcja odpowiada: Normy są po to, aby ich przestrzegać

"Normy spalania paliwa są po to, aby ich przestrzegać" - tak krakowskie pogotowie tłumaczy się z afery z obciążaniem kierowców za nadmierne spalanie. To, czy dyrekcja zrezygnuje z obciążania ich kosztami, zależy od tego, jak kierowcy wytłumaczą przekroczone normy. Dostali na to siedem dni. Rzeczniczka placówki powiedziała reporterowi RMF FM, że normy te zostały specjalnie ustalone właśnie pod kątem karetek. Jaki jest więc przepis na szybką, a zarazem ekonomiczną jazdę po Krakowie? Mogą o to zapytać pozostałych ponad 200 kolegów, którzy tych norm nie przekraczają - stwierdziła Barbara Grzybek-Korgul. Jak dodała, nieekonomicznymi kierowcami zajmowała się specjalna komisja szkodowa.