Czy zdobywająca ogromną popularność na świecie niskowęglowodanowa, wysokotłuszczowa dieta Atkinsa dobrze służyła samemu jej twórcy? Takie wątpliwości przynoszą ujawnione w USA informacje na temat stanu zdrowia zmarłego w ubiegłym roku doktora Roberta Atkinsa.

Robert Atkins zginął w wypadku, ale okazuje się, że jego zdrowie pozostawiało jednak wiele do życzenia. Nie wiadomo jednak, czy kłopoty zdrowotne mogły być związane z przestrzeganiem wymyślonej przez siebie diety. „The Wall Street Journal” pisze dziś, że Atkins przed śmiercią przy wzroście 1,8 m ważył aż 117 kg. Cierpiał z powodu nadciśnienia, miał poważne problemy z sercem.

Lekarze związani z firmą, która propaguje dietę niskowęglowodanową, twierdzą, że kłopoty z sercem miały podłoże wirusowe, a nadwaga była wynikiem niewydolności serca i zatrzymania płynów w organizmie.

Wdowa Weronika Atkins twierdzi, że informacje o zdrowiu jej zmarłego męża zostały upublicznione nielegalnie po ty tylko, aby zdyskredytować jego pracę. Prawdą jednak jest, że raport dostarczyła dziennikowi grupa promująca wegetarianizm.

Spory co do skuteczności i wpływu diety wykroczyła już poza gabinety dietetyków. Moda na produkty niskowęglowodanowe zaczęła zagrażać dochodom m.in. producentów soku pomarańczowego i ziemniaków. A ci nie zamierzają przyglądać się temu z założonymi rękami.

23:50