Rośnie liczba ofiar czwartkowego trzęsienia ziemi w prowincji Bingol w Turcji. Spod gruzów zawalonego internatu, pod którymi pogrzebanych zostało około 200 uczniów ratownicy wydobywają tylko zwłoki.

W ciągu pierwszych kilkunastu godzin po trzęsieniu udało się uratować stu czternastu uczniów.

Według centrum kryzysowego, pod gruzami wciąż może się znajdować około 30 dzieci. Ratownicy przyznają jednak, iż szanse na to, że przeżyły są znikome.

Budynek zawalił się podczas potężnego trzęsienia ziemi jakie nawiedziło dwa dni temu południowo-wschodnią Turcję. Wstrząsy które miały silę 6,4 stopni w skali Richtera zaskoczyły w nocy śpiące dzieci.

Tymczasem na ulicach Bingol doszło do starć policji z mieszkańcami miasta, którzy protestowali przeciwko zbyt powolnej akcji ratunkowej i domagali się dostarczenia poszkodowanym rodzinom namiotów, wody i żywności.

Według tureckich władz protest ten to prowokacja. Pomoc już dotarła. Myślę, że ludzie próbują zakłócić publiczny spokój i opóźnić tam prace - mówił turecki premier Tayyip Erdogan.

W sumie w wyniku trzęsienia ziemi w południowej prowincji Bignol zginęło 127 osób, ponad pół tysiąca zostało rannych.

Czwartkowe trzęsienie ziemi było najpoważniejszym w Turcji od 1999 roku, kiedy zginęło około 20 tysięcy ludzi.

Foto Archiwum RMF

14:50