Tony Blair, jeden z najbardziej wpływowych polityków przyjechał do Krakowa z radami dla Polaków – donosi “Dziennik Polski”. Gazeta wyjaśnia, że byłego szefa brytyjskiego rządu nie można było nagrywać ani fotografować. Co prawda była możliwość przeprowadzania wywiadów, ale Blair kazał sobie za to słono zapłacić.

“Wystąpienie byłego premiera Wielkiej Brytanii Tony’ego Blaira było głównym punktem  wczorajszego pierwszego dnia konferencji ABSL_- związku skupiającego gigantów branży usług dla biznesu. Blair mówił ciekawie, często żartował, chwalił Polaków i miał nam wiele do przekazania. Przekonać mogło się o tym około tysiąca uczestników kongresu, którzy zasiedli w głównej sali krakowskiego Centrum Kongresowego" - relacjonuje “Dziennik Polski". “Przedstawiciele mediów przy wejściu musieli podpisywać się pod zobowiązaniem, że nie będą nagrywać żadnych wypowiedzi Tony’ego Blaira ani go fotografować. Przez pierwsze trzy minuty można było jedynie nagrywać jego wystąpienie kamerą, ale bez rejestracji dźwięku" - czytamy w dzienniku. Gdyby ktoś złamał te zasady, interweniowaliby ochraniający Blaira przedstawiciele Scotland Yardu. Przedstawiciele biura prasowego krakowskiego magistratu chcieli z kolei przeprowadzić wywiad z Blairem, ale przyznają, że... nie stać ich było na zapłacenie sumy, której zażądał za to były premier.

Nawet papież dopuszcza do siebie media i wiernych. Skoro Tony Blair przyjechał, przemawiał, miał coś do przekazania Polakom, to można się czuć nieco oszukanym, że ten przekaz w pełni trafił tylko do nielicznych - tak postępowanie Blaira komentuje w rozmowie z “Dziennikiem Polskim" medioznawca Wiesław Godzic.

W środowym "Dzienniku Polskim" także:

- Umowy śmieciowe potępione

- Młodzi wolą literaturę klasy B

(mn)