Niecenzuralne słowa i wyzwiska słyszą w swoich krótkofalówkach warszawscy strażnicy miejscy. Od kilku dni na używane przez nich radiowe częstotliwości, "wchodzi" szaleniec.

Niektórzy funkcjonariusze próbują z intruzem nawiązać rozmowę. Bez powodzenia. Najgorsze jest jednak to, że gdy szaleniec zajmuje częstotliwość, strażnicy mają problemy żeby się ze sobą skontaktować – mówi Adam Godlewski ze straży miejskiej.

Może się zdarzyć np. sytuacja jakiegoś poważnego wypadku, kiedy nie będą mogli wezwać wsparcia. Może tutaj zaistnieć zagrożenie życia i zdrowia - tłumaczy Godlewski.

Funkcjonariusze pocieszają się jednak, że namierzenie tego jakże „sympatycznego” pana nie powinno być trudne. Jeśli mężczyzna zostanie zatrzymany, straci sprzęt, z którego nadaje i może na dwa lata wylądować w więzieniu.